Do przerwy niedzielnego półfinału zanosiło się na kolejną niespodziankę w wykonaniu Sheffield United - drużyna występująca w League One (trzeci poziom rozgrywek w Anglii) prowadziła wówczas 2-1. Druga część należała jednak do rywali z Premier League, którzy między 49. i 67. minutą zdobyli trzy gole. Dzięki temu wyszli na prowadzenie 4-2, a ostatecznie wygrali 5-3. Wszystkie osiem bramek padło w niedzielne popołudnie po strzałach innych zawodników. Dla Hull trafiali Yannick Sagbo, Matty Fryatt, Tom Huddlestone, Stephen Quinn i David Meyler, a dla United - Jose Baxter, Stefan Scougall i Jamie Murphy. Piłkarze Hull po raz pierwszy w historii wystąpią w finale Pucharu Anglii. Spotkanie odbędzie się 17 maja, także na Wembley. W sobotę awans wywalczył Arsenal, którego bohaterem okazał się Łukasz Fabiański. Polski golkiper obronił dwa z czterech rzutów karnych wykonywanych przez piłkarzy Wigan Athletic. Mecz zakończył się wynikiem 1-1, a "Kanonierzy" wygrali 4-2 serię jedenastek. Broniący trofeum zespół z Wigan napędził dość słabo spisującemu się ostatnio Arsenalowi sporo strachu. Wcześniej "Atleci" wyeliminowali z rozgrywek m.in. trzy zespoły ekstraklasy, w tym Manchester City. Pierwszy gol w sobotę na Wembley padł w 63. minucie. Po faulu Niemca Pera Mertesackera sędzia przyznał Wigan rzut karny. Z jedenastu metrów nie pomylił się Hiszpan Jordi Gomez, choć Fabiański dobrze wyczuł intencje strzelca i był bliki sięgnięcia piłki. Mertesacker zrewanżował się niespełna 20 minut później, kiedy w zamieszaniu podbramkowym dobił uderzenie Kierana Gibbsa, doprowadzając do remisu. Później nie padła już żadna bramka, a rozstrzygnięcia nie przyniosła również dogrywka. W serii "jedenastek" Fabiański obronił strzały Szkota Gary'ego Caldwella i Walijczyka Jacka Collisona. Wszyscy pozostali zawodnicy trafili do siatki, dzięki czemu Arsenal wygrał 4-2 i mógł cieszyć się z miejsca w finale rozgrywek. Podopieczni Arsene'a Wengera staną przed szansą zdobycia pierwszego trofeum od 2005 roku. Wszystkie mecze w weekend w Anglii rozpoczynały się z kilkuminutowym opóźnieniem, aby uczcić pamięć ofiar katastrofy na Hillsborough w Sheffield, gdzie 25 lat temu życie straciło 96 kibiców Liverpoolu. Stało się to podczas półfinałowego starcia z Nottingham Forest.