Drużyna Jana Bednarka znajduje się obecnie w bardzo dużym dołku. Piłkarze Southampton nie potrafili odnieść zwycięstwa od sześciu ostatnich spotkań. Jednym z meczów w niechlubnej serii piłkarzy z Hampshire była najwyższa porażka w historii klubu. Podopieczni Ralpha Hasenhüttla przegrali aż 0-9 z Leicester. Po meczu z popularnymi "Lisami" austriacki trener przeprosił kibiców klubu i stwierdził, że z taką grą ciężko będzie się utrzymać na najwyższym stopniu rozgrywkowym w Anglii. Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić tym bardziej, że jego klub zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli z zaliczką zaledwie ośmiu punktów. Dzisiejszy mecz był zatem idealną okazją do przełamania. Everton również boryka się z problemami i jest o wiele mniej jakościową drużyną niż poprzedni rywal "Świętych", czyli Manchester City. Jan Bednarek po raz 12 rozpoczął mecz w wyjściowej jedenastce i niestety dla kibiców drużyny Polaka, Everton już w 5. minucie spotkania wyszedł na prowadzenie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wykończył Tom Davies. Anglik oddał strzał głową z bardzo ostrego kąta i trafił do bramki Alexa McCarthiego. Polski obrońca był blisko strzelca bramki, jednak nie zdążył wyskoczyć przed zawodnikiem Evertonu. Pierwsza połowa nie obfitowała w zbyt wiele klarownych sytuacji. Ogólnie lepsze wrażenie pozostawili po sobie zawodnicy "The Toffees", a zniecierpliwieni kibice gospodarzy w końcówce pierwszej części gry gwizdali na swoich zawodników. Premier League - wyniki, strzelcy, tabela Piłkarze w drugich 45 minutach postanowili nieco uatrakcyjnić obraz meczu i już w przeciągu pierwszego kwadransa gry mieliśmy kilka groźnych sytuacji. Po jednej z nich padła wyrównująca bramka dla "Świętych". W 50. minucie spotkania Sofiane Boufal świetnie przedarł się boczną strefą pola karnego i zagrał do Dannego Ingsa. Anglikowi nie zostało nic innego jak dopełnić formalności i wepchnął piłkę do bramki nie dając szans na interwencję Jordanowi Pickfordowi. Chwilę wcześniej czujność bramkarza Evertonu sprawdził również Boufal, który oddał groźny strzał z dystansu, jednak zmierzający wprost w środek bramki Pickforda. Marokańczyk wprowadził sporo świeżości w grę ekipy z Hampshire i mecz zrobił się o wiele bardziej wyrównany. Żadna ze stron nie zdominowała przebiegu meczu. Skuteczniejsi okazali się jednak zawodnicy gości i w 75. minucie podopieczni Marco Silvy wyszli na prowadzenie. Djibril Sidibe zagrał bardzo precyzyjną piłkę z bocznej strefy boiska. Na futbolówkę nabiegł Richarlison i z najbliższej odległości trafił do siatki McCarthiego. Brazylijczyk był niepilnowany w polu karnym i wybiegł zza pleców Bednarka. Chwilę potem Everton mógł praktycznie zakończyć spotkanie. Lucas Digne ładnie przedarł się w pole karne i zagrał w okolice jedenastego metra, skąd strzał oddał Alex Iwobi. Strzał Nigeryjczyka nie trafił celu. Dla "Świętych" była to siódma porażka z rzędu. Kolejną szansą na przełamanie będzie trudny mecz z Arsenalem. PA