Według przedsezonowego programu Premier League na nowym obiekcie "Spurs" mieli zagrać 19 września 2018 roku z Liverpoolem. Pierwotnego terminu nie dotrzymano, co chwila pojawiały się nowe problemy. Okazało się, że architekci wyznaczyli zbyt mało miejsca dla piłkarzy, którzy mają wykonywać rzuty rożne, innym razem stadion nie przeszedł testów bezpieczeństwa. Angielska prasa, jak to ma w zwyczaju, zaczęła z tej budowy żartować nawet bardziej niż ze zdolności piłkarzy Tottenhamu do zdobywania trofeów, ale w końcu jest, udało się. Na nowym White Hart Lane przed kilkoma dniami zagrali juniorzy londyńskiej drużyny, w miniony weekend odbył się mecz gwiazd, w środę odbędą się derby z Crystal Palace. Spotkanie młodzieżowców obejrzało 30 tys. widzów. Warto było czekać. - Niewiarygodne, czuje się tak samo jak na starym White Hart Lane, ale jest jeszcze lepiej. Nasze marzenie się spełniło - powiedział menadżer "Kogutów" Mauricio Pochettino. - Ten stadion pozwoli Tottenhamowi stać się jednym z największych klubów na świecie - przekonuje właściciel klubu Daniel Levy. Więcej miejsc niż na Emirates. O to chodziło Idea przebudowy White Hart Lane narodziła się w głowie szefa Tottenhamu 18 lat temu. Dawny stadion, mogący pomieścić 32 tys. widzów, choć zapewniający - ze względu na bliskość trybun - wyjątkową atmosferę, oddalał "Kogutów" od angielskiej i europejskiej elity. Nie gwarantował przychodów na miarę możliwości i zainteresowania klubem i Premier League. I był jeszcze jeden aspekt, o którym nikt głośno nie mówi. Lokalny rywal Arsenal w 2003 roku rozpoczął budowę zupełnie nowej areny. Emirates Stadium oddany został do użytku trzy lata później. Dzięki niemu "Kanonierzy" znaleźli się na innym - zdecydowanie wyższym - poziomie biznesowym, choć sportowo nie dostosowali się do jakości swojej inwestycji. Tottenham nie mógł być gorszy. Jeśli ktoś się dziwi dlaczego architekci nowego White Hart Lane wycisnęli z powierzchni, którą mieli do dyspozycji, wszystko co się da, to odpowiedź znajdą również w rywalizacji z Arsenalem. Na Emirates może zasiąść 60 355 widzów, na White Hart Lane - 62 062 osób. To wcale nie jest przypadek. Tottenham ma więc dziś drugi pod względem pojemności po Old Trafford w Manchesterze stadion w Premier League. Najważniejsze jednak, że jest większy od obiektu Arsenalu. Stadion, centrum biznesowe, galeria handlowa, aula koncertowa Prace wywołały ogromne trudności logistyczne. Tottenham musiał przenieść się na blisko dwa sezony na Wembley, gdzie nigdy nie grało mu się dobrze. Ze względu na ogromne wydatki na budowę i wynajem Levy powstrzymał się do spektakularnych transferów, choć komentatorzy twierdzą, że to wymówka, bo "Koguty" miały przez ten czas całkiem przyzwoity bilans finansowy. Przebudowa obiektu kosztowała miliard funtów, z czego nieco ponad połowa stanowi kredyt bankowy. Wydatek związany jest nie tylko z czysto sportową funkcją stadionu. White Hart Lane jest w takim samym stopniu co areną piłkarską - areną sportową, centrum biznesowym, galerią handlową, obiektem turystycznym, aulą koncertową. Pojemność stadionu liczy 62 062 miejsc, największej trybuny - South Stands - 17,5 tys. Na obiekcie powstało 8 tys. miejsc w kategorii premium. Dystans boiska od trybun do boiska wynosi od 4,9 do 6,9 m. Zachowany został główny walor White Hart Lane - bliskość murawy i znakomita widoczność z niemal każdego miejsca na stadionie. Doping fanów "Spurs" ma tłamsić rywali dzięki znakomitej akustyce. Nad "udźwiękowieniem" obiektu pracowali specjaliści ze studium architektonicznego Populoulos, którzy przygotowują m.in. koncerty U2. Mecze Tottenhamu mają być jednak przede wszystkim przeżyciem sportowym - dla kibica, a nie koniecznie - jak to jest na Emirates - dla turysty czy biznesmena. Ma o tym świadczyć mniejsza liczba lóż dla VIP-ów - 70, w porównaniu ze stadionem Arsenalu - 150. Miała być izba sera, ale jest browar i piekarnia Czasy są jednak takie, że nawet kibic wymaga czegoś więcej niż mecz. W obrębie stadionu znajduje się więc aż 60 sklepów i placówek gastronomicznych. Lada jednego z barów mierzy 86 m i podobno jest najdłuższa w Wielkiej Brytanii. Kuluary stadionu są obszerne co ma służyć integracji kibiców. Nie brakuje na White Hart Lane ekstrawagancji. Najdziwniejszym pomysłem miał być dostępny dla VIP-ów lokal, gdzie serwowano by specjalne sery z Holandii. "Izba sera" zniknęła z planów pod wpływem krytyki angielskich mediów. Jest za to - pierwszy w Premier League - mały browar z możliwością wytworzenia 10 tys. litrów piwa dziennie. Na miejscu znajduje się piekarnia serwująca domowe pieczywo i własne wypieki. Z czysto stadionowych nowinek wyróżnia się oferta podgrzewanych krzeseł, porty USB przy każdym siedzisku i stanowisko do ładowania baterii. Na samym szczycie obiektu, dziewięć pięter nad boiskiem znajduje się platforma skąd można podziwiać panoramę całego stadionu, a na zewnątrz najbliższego sąsiedztwa. Piłkarze Tottenhamu nie będzie jednymi aktorami na tej nowoczesnej scenie. Władze klubu właśnie podpisały pięcioletni kontrakt na dzierżawę stadionu dla drużyny rugby Saracens, przewidziane są na White Hart Lane mecze NHL oraz co najmniej 16 imprez pozasportowych rocznie, głównie koncertów. Gospodarze nie martwią się o jakość murawy, która będzie wysuwana, a dzięki nowoczesnym systemom naświetlania trawa zawsze ma być zielona i najwyższej jakości. Anglicy akurat wiedzą, jak to robić. Stadion jest gotowy, zachwyca, czego nie da się powiedzieć o drużynie "Kogutów". Tottenham odpadł z walki o mistrzostwo Anglii, musi teraz zaciekle walczyć o pierwszą czwórkę w Premier League. Gra jeszcze w Lidze Mistrzów, ale ćwierćfinałowym rywalem Spurs jest Manchester City, co nie stawia londyńczyków w roli faworyta. Być może zespół z White Hart Lane zdobywający trofea wkrótce się narodzi. Podobnie jak stadion. Z opóźnieniem. Olgierd Kwiatkowski