W piłkarskim świecie panuje przekonanie, że nawet jeśli Premier League nie jest najmocniejsza, to znajduje się w ścisłej czołówce najlepszych lig świata. Manchester United warty jest ponad dwa miliardy funtów i zajmuje czwarte miejsce w zestawieniu najbogatszych klubów świata. Wyprzedzają go tylko FC Barcelona, Real Madryt i chiński Guangzhou Evergrande. Z kolei prawa do transmisji spotkań Premier League w latach 2016 - 2019 sprzedano za ponad 5 miliardów funtów! Zresztą Anglicy lubią się chełpić, że to ich kraj jest kolebką futbolu. Za tym wszystkim idzie wyobraźnia kibiców, ale nie klasa sportowa. Statystyka jest bowiem nieubłagana - drużyn z angielskiej ekstraklasy w ostatnich latach dołują i to bardzo. Wzięliśmy po lupę trzy ostatnie sezony Ligi Mistrzów i okazuje się, że do ćwierćfinału tych rozgrywek doszło: - 11 zespołów z Hiszpanii - 6 z Niemiec, - 5 z Francji - po 3 z Anglii i Włoch Wiele wskazuje, że w tym sezonie Anglicy statystyki poprawią nieznacznie. Manchester United nie przebrnął nawet przez fazę grupową, Chelsea Londyn odpadła w 1/8 finału (lepsze było Paris Saint Germain), a teraz zanosi się, że jej los podzieli Arsenal Londyn, który w środowy wieczór ma niewielką szansę na odrobienie strat z Barceloną (na swoim stadionie przegrał 0-2). Honoru angielskiej piłki broni tylko Manchester City, który we wtorek wyeliminował słabe Dynamo Kijów. Może się okazać, że wielkie angielskie firmy nawet na swoim podwórku też zostaną pokonane - przez Leicester. Drużyna Marcina Wasilewskiego typowana była bardziej do spadku niż gry o mistrzostwo, tymczasem na osiem kolejek przed końcem ma pięć punktów więcej od Tottenhamu, 11 od Arsenalu i 12 od Machesteru (dwie ostatnie drużyna zagrały mecz mniej).