Starcia "Czerwonych Diabłów" z "The Reds" to klasyki ligi angielskiej, mecze odwiecznych rywali. Tym razem po raz pierwszy od lat to piłkarze Liverpoolu byli faworytami, nawet grając na wyjeździe. Fatalnie spisującym się w tym sezonie podopiecznym Davida Moyesa bardzo zależy na punktach, ale w niedzielę znów nie udało się ich zdobyć. Liga Mistrzów bez Manchesteru United? To coraz bardziej realne. Na początku spotkania groźniejsi byli goście, choć to gospodarze mieli przewagę w posiadaniu piłki. W 32. minucie obrońca United Rafael po faulu na Stevenie Gerrardzie obejrzał żółtą kartkę. Był to fakt godny odnotowania, gdyż chwilę później ten sam zawodnik zagrał ręką we własnym polu karnym. Sędzia Mark Clattenburg zarządził rzut karny, ale Rafaelowi się "upiekło", gdyż drugi raz "żółtka" nie obejrzał. Bezbłędnym egzekutorem "jedenastki" był Gerrard. Tuż przed przerwą gospodarze mogli wyrównać, ale dwa razy piłka po uderzeniach Wayne'a Rooneya nie znalazła drogi do bramki. Ledwo rozpoczęła się druga połowa, a arbiter znów wskazał na "wapno", tym razem po faulu Phila Jonesa na Joe Allenie. Gerrard znów nie dał szans Davidowi De Gei i było 0-2. W 78. minucie Clattenburg podyktował trzeci rzut karny dla gości i wyrzucił z boiska po drugiej żółtej kartce Nemanję Vidicia. Powtórki przekonały, że Serb nie faulował Daniela Sturridge'a. Po chwili sprawiedliwości stało się zadość, bo Gerrard trafił z karnego w słupek. O ile faulu Vidicia na Sturridge'u nie było, o tyle chwilę później Michael Carrick ściął w polu karnym napastnika Liverpoolu. Sędzia chyba nie miał już odwagi dać gościom czwartej jedenastki. Za moment w pole karne United wpadł rozpędzony Luis Suarez, ale jego mocny strzał kapitalnie obronił De Gea. Bramkarz gospodarzy był jednak bezradny, gdy Urugwajczyk precyzyjnym strzałem sfinalizował podanie Sturridge'a. W ostatniej minucie Rooney uderzył z rzutu wolnego nad bramką, marnując szansę na honorową bramkę. W derbach Londynu na White Hart Lane Tottenham przegrał z Arsenalem 0-1. Jedynego gola w tym spotkaniu strzelił już w 2. minucie Tomasz Rosicky. Cały mecz w bramce "Kanonierów" rozegrał Wojciech Szczęsny, który nie ustrzegł się poważnych błędów. Bramkarz reprezentacji Polski niespełna trzy minuty po przerwie bardzo niepewnie interweniował przy groźnym dośrodkowaniu. Chwilę później popełnił jeszcze gorszy błąd, kiedy to źle obliczył lot piłki i zamiast ją złapać, strącił ją pod nogi rywala. Jednak Naser Chadli nie potrafił wykorzystać tego "prezentu". Jego strzał zablokowali wspólnie stoperzy Laurent Koscielny i Per Mertesacker. Szczęsny zrehabilitował się w końcówce spotkania, kiedy to obronił groźny strzał Emmanuela Adebayora. Manchester United - Liverpool FC 0-3. Raport meczowy Premier League: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz