<a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-anglia-premier-league,cid,619,sort,I" target="_blank">Premier League: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy</a> Na pierwszego gola trzeba było czekać do 20. minuty. Najpierw niepilnowany Raheem Sterling pewnie wykończył głową dobre dośrodkowanie Kevina de Bruyne, ale już trzy minuty później Erik Lamela wykorzystał gapiostwo defensorów City i technicznym strzałem sprzed pola karnego pokonał Edersona. Był to jedyny przed przerwą celny strzał drużyny Tottenhamu, która została zdominowana przez gospodarzy z Manchesteru. 10 minut po bramce wyrównującej niebieska część stadionu po raz kolejny mogła cieszyć się z prowadzenia swoich ulubieńców. Drugą asystę na swoim koncie zanotował aktywny de Bruyne. Tym razem Belg posłał płaskie podanie w pole karne "Kogutów" wprost na nogę Sergio Aguero, który dopełnił tylko formalności. Trzecią asystą de Bruyne powinno skończyć się dogranie, po którym strzał oddał Ilkay Gundogan. Reprezentant Niemiec posłał jednak futbolówkę tuż obok zewnętrznej strony słupka. Mimo nieskuteczności Gundogana, Belg już teraz ma koncie więcej asyst, niż uzbierał w całej poprzedniej kampanii ligowej. Po zmianie stron "The Citizens" nie zwalniali tempa i chwilami całkowicie zdominowali gości z Londynu, stwarzając sobie kolejne sytuacje. Próbował Bernardo Silva, próbował Aguero, próbował też de Bruyne. Brakowało jednak skuteczności, by strzelić trzeciego gola i zapewnić sobie bezpieczną przewagę. Sprawdziło się stare, piłkarskie przysłowie i niewykorzystane sytuacje boleśnie się zemściły. Chwilę po wejściu na boisko bramkę głową, po dośrodkowaniu Lameli z rzutu rożnego, zdobył Lucas Moura, psując Edersenowi dzień urodzin. Był to dopiero drugi celny strzał "Kogutów". W 65. minucie Pep Guardiola zdecydował się wpuścić na boisko Gabriela Jesusa w miejsce Aguero, co wywołało małe spięcie między Hiszpanem i Argentyńczykiem. Snajper City nie chciał jednak słuchać wyjaśnień swojego szkoleniowca i z wielką złością usiadł na ławce rezerwowych. Bezradny snajper mógł tylko patrzeć na to, jak jego koledzy biją głową w mur, chcąc przedostać przez defensywę przyjezdnych. Bohaterem mistrzów Anglii mógł zostać w doliczonym czasie gry Gabriel Jesus. Brazylijczyk wpakował nawet piłkę do siatki, ale po interwencji sędziów VAR arbiter anulował to trafienie, przez wcześniejsze zagranie ręką Aymerica Laporte. City, mimo sporej przewagi, nie zdołało pokonać Tottenhamu, a wspomnienia z tegorocznego ćwierćfinału Ligi Mistrzów mogły w graczach City odżyć na nowo. Wtedy także VAR odebrał "The Citizens" bramkę w starciu z piłkarzami Pochettino w doliczonym czasie gry. TB