Już na początku meczu okazało się, że w niedzielę nie będzie odpuszczania. Thiago Alcantara zaatakował ostro Ilkaya Guendogana i w trzeciej minucie zobaczył żółtą kartkę. Pierwsi naprawdę dogodna okazję do strzelenia gola mieli gospodarze. Z prawej strony dośrodkował Trent Alexander-Arnold, w polu karnym "główkował" wracający po przerwie Sadio Mane, ale posłał piłkę nad poprzeczką.Juergen Klopp przeciwko "Obywatelom" mógł też wystawić dwóch Brazylijczyków - bramkarza Alissona i pomocnika Fabinho, który z powodu kontuzji obrońców, gra teraz na środku defensywy w parze z innym pomocnikiem Jordanem Hendersonem. To jednak Fabinho sprokurował rzut karny dla rywala, faulując szarżującego Raheema Sterlinga. Do "jedenastki" podszedł Guendogan i w 37. minucie strzelił ponad poprzeczką. Powtórzył tym samym "wyczyn" Kevina de Bruyne'a z meczu pomiędzy tymi zespołami, który odbył się na Etihad Stadium. Wtedy padł remis 1-1.Z ostatnich sześciu przestrzelonych rzutów karnych w Premier League aż cztery były udziałem piłkarzy City, w tym trzy razy stało się to w meczach z Liverpolem (oprócz wymienionych w październiku 2018 roku spudłował Riyad Mahrez)! Pod koniec pierwszej połowy Mane jeszcze raz "główkował", tym razem po rzucie rożnym, ale posłał piłkę w środek bramki, gdzie na posterunku był Ederson. Tuż po wznowieniu to "Obywatele" wyszli na prowadzenie. Sterling wbiegł w pole karne, podał do Phila Fodena, którego strzał odbił jeszcze Alisson, jednak dobitka Guendogana z kilku metrów wylądowała pod poprzeczką. Gospodarze mieli szansę na wyrównanie w 58. minucie. Świetnym przerzutem spod linii bocznej popisał się Alexander-Arnold, piłka trafiła do Curtisa Jonesa, który wpadł w pole karne i oddał minimalnie niecelny strzał - futbolówka przeszła obok drugiego słupka.Chwilę później zrobiło się jednak 1-1. Ruben Dias pozwolił wbiec w pole karne Mohamedowi Salahowi, którego potem łapał za rękę, powodując jego upadek. Do "jedenastki" podszedł sam poszkodowany i w 63. minucie pewnym uderzeniem, prawie w środek bramki (Ederson rzucił się w lewo) odrobił straty. To była 16. bramka Salaha w tym sezonie Premier League. Natomiast City stracili gola w lidze po 602 minutach. "The Reds" sami sprokurowali stratę kolejnego gola, a dokładnie fatalny błąd popełnił Alisson. W 73. minucie Brazylijczyk źle wyprowadzał piłkę, podając ją pod nogi Fodena, a ten wbiegł w pole karne i dośrodkował wzdłuż bramki, gdzie stał Guendegon, trafiając w niedzielę po raz drugi.Trzy minuty potem było już 1-3. I znowu głównym winowajcą został Alisson. Tym razem po krótkim wznowieniu podał do Bernarda Silvy, który przerzucił go, a z metra piłkę do siatki głową wpakował Sterling. Poprzednim bramkarzem Liverpoolu, którego dwa błędy doprowadziły do goli dla rywali był Loris Karius w finale Ligi Mistrzów w maju 2018 roku. Gospodarzy dobił w 83. minucie Foden. Anglik ściął z prawej strony do środka i uderzył pod poprzeczkę, a Alisson nie zdołał zatrzymać tego uderzenia.Liverpool poprzednio cztery gole na Anfield Road stracił w 2009 roku, kiedy zremisował z Arsenalem 4-4. "The Reds" przegrali też trzecie z rzędu spotkanie u siebie w Premier League. Poprzednio tak źle było w 1963 roku.Natomiast "Obywatele" wygrywając w niedzielę po raz 14. z rzędu we wszystkich rozgrywkach, wyrównali rekord wszech czasów angielskich klubów z najwyższej klasy - tyle samo zwycięstw zanotował Preston North End (1892 rok) i Arsenal (1987). City mają już 10 punktów przewagi nad czwartym Liverpoolem i jeszcze jeden mecz rozegrany mniej. Mistrza Anglii wyprzedzają jeszcze Manchester United (pięć punktów straty do "Obywateli") i Leicester City (siedem "oczek" mniej niż podopieczni Guardioli). <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-anglia-premier-league-regular-season,cid,812" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Premier League</a>