Skazywani na porażkę goście skutecznie bronili się niespełna kwadrans. W wyniku niefortunnej interwencji we własnym polu karnym samobójcze trafienie zaliczył wówczas Michael Keane i było 1-0. Kiedy kilka chwil później prowadzenie Tottenhamu podwyższył Heung-min Son, stało się jasne, że ekipę z Goodison Park czeka dzisiaj bardzo trudny wieczór. Defensywa "The Toffees" spisywała się katastrofalnie. Jeszcze przed przerwą w sytuacji sam na sam z Jordanem Pickfordem znalazł się najpierw Son, a później Harry Kane. Z pierwszej opresji bramkarz reprezentacji Anglii wyszedł zwycięsko, ale w kolejnej skapitulował tego dnia po raz trzeci. Dla Pickforda był to 200. mecz w Premier League. Golkiper Evertonu, obchodzący w poniedziałek 28. urodziny, już po pierwszej połowie miał świadomość, że nie będzie wspominał tego jubileuszu dobrze. Podsumowanie kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00 - zapraszają: Staszewski, Peszko i goście! Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Podopieczni Franka Lamparda walczyli głównie z własną niemocą, a "The Spurs" zadawali kolejne ciosy. Już w pierwszej akcji po wznowieniu gry do siatki trafił Sergio Reguilon, przebywający na murawie niespełna minutę. Dziesięć minut później kapitalnym strzałem z woleja popisał się Kane, ustalając wynik spotkania na 5-0. Mimo druzgocącej porażki, piłkarze Evertonu - bez celnego uderzenia na bramkę rywala - i tak zebrali na White Hart Lane gromkie oklaski. Tyle że zasłużyli na nie jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Na rozgrzewkę wyszli w strojach okraszonych ukraińską flagą i napisem "We stand with Ukraine". Tottenham - Everton 5-0 (3-0) Bramki: 1-0 Keane (14. samobójcza), 2-0 Son (17.), 3-0 Kane (37.), 4-0 Reguilon (46.), 5-0 Kane (56.) Zobacz meczowy raport i aktualną tabelę Premier League ZOBACZ TAKŻE: