<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-anglia-premier-league,cid,619,sort,I" target="_blank">Premier League. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij!</a>Informacja o zatrudnieniu Kloppa zeszła w Polsce na dalszy plan, ponieważ kibice śledzili występy reprezentacji narodowej w eliminacjach mistrzostw Europy 2016, do których "Biało-czerwoni" ostatecznie się zakwalifikowali. Jednak na Wyspach powrót Niemca do pracy po ok. czterech miesiącach przerwy wywołał znacznie większe emocje. O jego przybyciu pozytywnie i z nadziejami wypowiadali się nie tylko kibice i dziennikarze, ale też byli piłkarze "The Reds" - wieloletni kapitan drużyny Steven Gerrard, Norweg John Arne Riise, pomocnik Bayernu Monachium Hiszpan Xabi Alonso czy Jamie Carragher, który spędził w tym klubie całą karierę. Wielu z nich zwróciło uwagę na jedno wypowiedziane przez Kloppa zdanie: "I am the normal one". To aluzja do słów Portugalczyka Jose Mourinho, który przejmując Chelsea w 2004 roku powiedział o sobie: "I am the special one". "Klopp ma do siebie większy dystans niż niektórzy... Miło zobaczyć tyle pokory" - napisał na Twitterze jego rodak Dietmar Hamann, który występował w Liverpoolu w latach 1999-2006. Szybko pojawiły się pogłoski, że Niemiec będzie chciał ściągnąć do północnej Anglii swojego byłego podopiecznego z Borussii Dortmund Roberta Lewandowskiego. "To największa satysfakcja, jaką mogę sobie wyobrazić: kupienie z niewielkiego klubu w Polsce takiego zawodnika i obserwowanie go, gdy gra tak jak obecnie. Różnica między piłkarzem, który podpisał z nami kontrakt w BVB a tym dzisiejszym, jest niewiarygodna" - powiedział o napastniku Bayernu Monachium Klopp, cytowany w gazecie "Daily Mirror". Nie odniósł się jednak jednoznacznie do plotek. Pierwsza konferencja prasowa 48-letniego szkoleniowca wzbudziła bardzo pozytywne reakcje angielskiej publiczności, ale dla niej najważniejsze będą jednak wyniki. A debiut nie będzie łatwy - "The Reds" zmierzą się z Tottenhamem, który przegrał w tym sezonie tylko raz, a wygrał m.in. wysoko z liderem Manchesterem City (4-1). Dodatkowym utrudnieniem dla gości są kontuzje odniesione w ostatnich dniach przez dwóch piłkarzy Liverpoolu - 18-letniego obrońcę Joe Gomeza oraz napastnika Danny'ego Ingsa. Obaj sprowadzeni latem zawodnicy doznali zerwania więzadła w kolanie i nie zagrają do końca sezonu. "Przez kilka meczów po zatrudnieniu nowego trenera wszyscy dają z siebie wszystko, żeby zrobić dobre wrażenie. Dlatego rywale będą mieli te dodatkowe pięć procent więcej motywacji niż zwykle. Jesteśmy na to przygotowani. W tym sezonie biegaliśmy więcej od każdego zespołu, z którym graliśmy. To pokazuje, że dobrze wykonujemy polecenia trenera i mamy dobrą kondycję. W niedzielę trzeba to po prostu podtrzymać" - analizował napastnik gospodarzy Harry Kane, cytowany w internetowym serwisie gazety "The Guardian". "Koguty" nie przegrały żadnego z siedmiu ostatnich meczów. Mają 13 punktów i zajmują ósme miejsce, ze stratą pięciu "oczek" do Manchesteru City i trzech do drugiego Arsenalu Londyn oraz trzeciego Manchesteru United. Liverpool ma 12 pkt. "Nikt nie wymienia nas w gronie kandydatów do pierwszej czwórki, a to dobrze. Nawet cieszymy się, że się o nas nie mówi. Zanotowaliśmy kilka remisów w meczach, które powinniśmy byli wygrać, ale gramy solidnie i robimy to, co trzeba" - podkreślił Kane. Mecz Liverpool - Tottenham rozpocznie się w sobotę o 13.45. O 16 pogrążona w kryzysie, broniąca tytułu Chelsea Londyn podejmie Aston Villę w starciu 16. drużyny z 18. O tej samej porze trudne zadanie czeka bramkarza AFC Bournemouth Artura Boruca. Ekipa beniaminka zmierzy się na wyjeździe z Manchesterem City, który w przerwie na rywalizację reprezentacji stracił kontuzjowanych Hiszpana Davida Silvę i Argentyńczyka Sergio Aguero. Ten pierwszy ma pauzować jeszcze w przyszłym tygodniu i prawdopodobnie nie zagra w derbach Manchesteru 25 października, natomiast Aguero będzie leczył się jeszcze przez miesiąc lub dłużej. Z kolei Swansea City Łukasza Fabiańskiego podejmie w poniedziałkowy wieczór Stoke City w spotkaniu zamykającym dziewiątą kolejkę.