Dla Liverpoolu liczyło w tym meczu liczyło się tylko zwycięstwo. Dlatego nie dziwi, że Juergen Klopp dokonał tylko trzech zmian w jedenastce w porównaniu do meczu w Porto, w Lidze Mistrzów. Tym razem od pierwszej minuty wybiegli: Jordan Henderson, Naby Keita i Roberto Firmino. Walczący o utrzymanie gospodarze nie zamierzali jednak paść na kolana przed walczącym o mistrzostwo Anglii rywalem. Oczywiście "The Reds" mieli dużą przewagę w posiadaniu piłki, mieli okazje, ale zawodnicy Cardiff od czasu do czasu tez próbowali coś zrobić z przodu. W końcu jednak podopiecznym Kloppa udało się strzelić gola. W 57. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Trent Alexander-Arnold, a niepilnowany Georginio Wijnaldum z 10 metrów pokonał Neila Etheridge’a. W 64. minucie powinien być remis. Po centrze z kornera z piłka minął się Alisson, ale Sean Morrison nie trafił w nią przed pustą bramką, ta tylko prześlizgnęła się po jego plecach! Liverpool podwyższył w 81. minucie, kiedy James Milner wykorzystał rzut karny. Wcześniej nie popisał się Morrison. Obrońca gospodarzy najpierw nabił piłką Firmino, a następnie walczył o nią z Mohamedem Salahem, kładąc przed dłuższą chwilę ręce na ramionach Egipcjanina, co skłoniło sędziego do podyktowania "jedenastki". Po niedzielnym zwycięstwie Liverpool znów jest pierwszy w tabeli z dwoma punktami przewagi nad Manchesterem City. "Obywatele" mają jednak jeden mecz mniej, ale zaległości zostaną już wyrównane w środę, kiedy dojdzie do derbów Manchesteru. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Premier League Pawo