<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-anglia-premier-league,cid,619,sort,I" target="_blank">Premier League - sprawdź wyniki, terminarz, tabelę</a>Drużynie Boruca mecz ułożył się doskonale. W 17. minucie Harry Arter wpisał się na listę strzelców, a beniaminkowi miało grać się lepiej. Bramka podrażniła jednak gości, którzy raz za razem zagrażali Borucowi. A Polak spisywał się znakomicie. Fenomenalną interwencją popisał się jeszcze w pierwszej połowie. Piłka po rykoszecie zmierzała do jego bramki, ale ten jakimś cudem sięgnął jej końcem palca i sparował na rzut rożny. Tylko dzięki jego wyśmienitej postawie gospodarze do przerwy schodzili z prowadzeniem.Po zmianie stron lepiej zaczęli goście. Po rzucie wolnym było 1-1, ale w tej sytuacji Polak był bez szans. Dmitri Payet uderzył bowiem tak perfekcyjnie, że piłka najpierw odbiła się od poprzeczki, a potem wpadła do siatki.Francuz chwilę potem znów błysnął. Zagrał do Ennera Valencii, a ten sprawił, że Boruc skapitulował po raz drugi. Ten sam piłkarz postawił kropkę nad i pięć minut przed końcem, a AFC Bournemouth przegrało 1-3.Tymczasem w spotkaniu Newcastle z Manchesterem United prawdziwą podróż z nieba do piekła i z powrotem przeszły... "Czerwone Diabły". Podopieczni Louisa van Gaala prowadzili już 2-0, ale dali sobie strzelić dwie bramki i to "Sroki" były w lepszych nastrojach. Od czego jednak w Man Utd jest Wayne Rooney? Anglik, który wraca do wysokiej dyspozycji w 79. minucie strzelił drugą bramkę w tym meczu i wydawało się, że wszystko jest jasne. Nic z tego, bo na "strzał rozpaczy" zdecydował się już w 90. minucie Paul Dummett, a piłka powędrowała w samo okienko bramki Davida de Gei.W trzecim wtorkowym meczu Aston Villa pokonało Crystal Palace 1-0. Wciąż jednak piłkarze z Birmingham zajmują ostatnie miejsce w tabeli.<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-anglia-premier-league,cid,619,sort,I" target="_blank">Premier League - sprawdź wyniki, terminarz, tabelę</a>