Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz! Podbudowani zwycięstwem w Lidze Mistrzów nad Bayernem Monachium piłkarze Arsenalu przystąpili do szturmu na fotel lidera Premier League. Naprzeciwko "Kanonierów" stanęli w sobotę, zawsze niewygodni, gracze Evertonu. Od początku spotkania więcej z gry mieli podopieczni Arsene'a Wengera, ale długo nie było widoków na bramkę. Końcówka pierwszej połowy wynagrodziła jednak fanom cierpliwe oczekiwanie. W 36. minucie po precyzyjnym dośrodkowaniu Mesuta Oezila Olivier Giroud uprzedził bramkarza gości, Tima Howarda, i głową posłał piłkę do siatki. Minęły dwie minuty i gospodarze prowadzili już 2-0. Z rzutu wolnego dośrodkował Santi Cazorla i tym razem Laurent Koscielny okazał się sprytniejszy od Howarda, także głową pakując piłkę do siatki. Goście z Liverpoolu przed przerwą wprowadzili jednak trochę niepokoju w szeregach Arsenalu, zdobywając kontaktową bramkę. Ross Barkley uderzył niegroźnie zza pola karnego, ale odbita od Gabriela piłka zmyliła Petra Czecha. Druga połowa to dążenia Evertonu do zdobycia wyrównującej bramki, ale i niebezpieczne ataki londyńczyków. Trzy punkty Arsenalowi uratował Petr Czech, który w końcówce kapitalnie interweniował w akcji sam na sam z Gerardem Deulofeu. Chwilę później piłka otarła się o słupek bramki gości po uderzeniu Oezila. Tuż przed końcem spotkania czerwoną kartkę po drugiej żółtej zobaczył piłkarz Evertonu Gareth Barry. Ekipa Wengera dowiozła prowadzenie do końca i 59 985 widzów na Emirates Stadium mogło rozpocząć świętowanie udanego ataku na fotel lidera. Arsenal - Everton 2-1. Raport meczowy Premier League: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz