Obaj piłkarze pracowali już pod okiem Ancelottiego w stolicy Hiszpanii i to właśnie wtedy osiągnęli swoją najwyższą dyspozycję w barwach "Królewskich". Jak donosi "Marca", 60-letni szkoleniowiec znów chciałby trenować obu zawodników, tym razem w Evertonie. Ancelotti już raz zdołał przyciągnąć Kolumbijczyka do siebie. To on zabiegał o sprowadzenie rozgrywającego w czasach, gdy prowadził Bayern Monachium, a jego życzenie zostało spełnione. Ich współpraca nie trwała jednak długo. James przybył do Bawarii w lipcu 2017 roku - w ramach dwuletniego wypożyczenia z Realu Madryt - a Ancelotti już dwa miesiące później utracił swoją posadę. Po powrocie do Madrytu James nie zyskał uznania w oczach trenera Realu Madryt Zinedine'a Zidane'a. Na zaufanie Francuza nie może liczyć także Bale, lecz on nie jest chętny, by opuszczać słoneczną Hiszpanię, gdzie dobrze mu się żyje. Walijczyk zdaje się być idealnym odzwierciedleniem porzekadła mówiącego o "życiu jak w Madrycie" i nie przeszkadza mu fakt, że nie jest zawodnikiem pierwszego składu. Everton nie zdoła przyciągnąć obu piłkarzy swoją renomą. Mogą to zrobić jedynie Ancelotti oraz... właściciel klubu Farhad Moshiri, który zdaniem hiszpańskiej prasy jest skłonny zaoferować wspominanym piłkarzom długoterminowe, lukratywne kontrakty. Mimo to sprowadzenie Bale'a i Jamesa w jednym okienku transferowym to dla Evertonu istne "mission impossible". TB Obecna tabela Primera Division - sprawdź!