Docent Instytutu Karolinska w Sztokholmie Taavi Kaaman po obejrzeniu kilkudziesięciu zdjęć Norwega stwierdził na łamach szwedzkiego dziennika "Expressen", że "on zbyt ciasno spina swoje włosy co powoduje napięcie przy mieszkach włoskowych, zwłaszcza kiedy podczas meczu się spoci i włosy stają się cięższe. Podczas biegania i gwałtownych ruchów i strzałów głową cebulki nie wytrzymują już tej siły". "Nawet tylko na podstawie zdjęć mogę postawić już diagnozę, że jest to początek łysienia trakcyjnego nazywanego też łysieniem przez pociąganie. Haaland powinien natychmiast zmienić fryzurę i musi zrozumieć, że włosy, które wypadły, przepadają bezpowrotnie" - dodał. "W Bayernie wrze!". Takie wiadomości na godziny przed Klassikierem Długie włosy znakiem rozpoznawczym Erlinga Haalanda Wyjaśnił też, że tego typu łysienie występuje głównie u osób z dredami i przy fryzurach z zaplecionymi ciasno warkoczykami, z którymi Haaland też był widziany oraz przy mocnym upinaniu włosów w koński ogon. Norweski magazyn "Se og Hoer" cytujący Kaamana przypomniał jednak, że Haaland wiąże włosy w ten sposób od niecałych dwóch lat. "Wcześniej, kiedy grał w Molde, Salzburgu i zaczynał w Borusssi Dortmund, miał normalną fryzurę i zapuścił włosy dopiero pod koniec gry w Niemczech, a w Manchester City stały się już jego znakiem firmowym" - pisze norweski magazyn. Według norweskiego pisma modowego "Min Mote" fryzura Haalanda stała się jego "znakiem firmowym" znanym już na całym świecie: "To jego mocno indywidualny i świadomie wypracowany wizerunek. Wygląda jak bohater komiksów, nieustraszony wiking lub blondwłosy ninja, co się bardzo dobrze sprzedaje w świecie reklamy".