Obrońca Evertonu, który poprzednie sześć sezonów spędził w innym klubie Premier League Burnley FC, przyznaje, że mógłby grać dla Polski. - Jestem bardzo dumny z moich polskich korzeni i mam tam rodzinę, z którą jestem w kontakcie - opowiada James Tarkowski. - Nie wykluczyłbym występów dla reprezentacji Polski, ale urodziłem się w Anglii i mówię tylko w tym języku. To wiąże mnie z moim krajem najmocniej. Mój dziadek zmarł jak miałem 12 lat, ale byłem z nim bardzo blisko. Przyjechał do Anglii podczas II wojny światowej. Był wtedy dość młody. Najpierw pojechał na Wschód, tam trafił do polskiej armii, z którą trafił na Zachód. Był czołgistą. To był bardzo trudny okres w jego życiu, ale niektóre historie, które opowiadał, były świetne - przyznaje Tarkowski. Piłkarz będzie miał okazje poznać swojego przodka bliżej, bo ten zostawił mu swoisty "testament". - Dostałem płytę DVD, na której opowiada swoją historię. Wkrótce ją obejrzę - zdradza Tarkowski. Zmienił klub dla chorej matki Obrońca przyznaje, że w Evertonie czuje się znakomicie. 18 września w meczu z West Hamem zagrał mecz numer 200 w Premier League. Składa się na to głównie spotkania w barwach Burnley. Tarkowski przez ostatnie cztery sezony opuścił tam tylko osiem spotkań ligowych. Pozostałe grał niemal zawsze od pierwszej do ostatniej minuty. Tak samo jest teraz w Evertonie, gdzie od początku sezonu jest niezastąpiony. - Pokochałem każdą sekundę tutaj od pierwszego dnia... Po prostu cały klimat klubu. To wyjątkowe - mówi piłkarz, który zanim trafił do Premier League grał w Blackburn Rovers, amatorskim Maine Road, Oldham Athletic, Brentford FC i Burnley FC. Poprzednia zmiana klubu wiązała się z dramatem rodzinnym piłkarza. Z Brentford odszedł w lutym 2016 r. Klub uwolnił go z kontraktu, bo pogorszył się stan zdrowia jego matki, która cierpi na stwardnienie rozsiane. Pochodzący z Manchesteru piłkarz chciał być bliżej rodziny. Szukał więc klubu w północno-zachodniej Anglii i tak trafił do Burnley. Przez pierwsze pół roku grał tam mało, bo głowę zajętą miał sprawami rodzinnymi. Latem 2016 r. jego nowy klub awansował do Premier League, gdzie Tarkowski od początku był niemal niezastąpiony. Debiut na Wembley przeciwko Włochom Fani Brentford nie byli świadomi stanu matki Tarkowskiego, więc piłkarz po tym, jak stracił formę spotkał się falą krytyki. - Klub znał moje powody, a kibice nie... Zajęło trochę czasu zanim wszystko ujawniłem. Ale nadal mam dobre relacje z wieloma ludźmi w Brentford. Widziałem się z właścicielem klubu, Matthew Benhamem, który nawet wysłał mi gratulacje, kiedy zadebiutowałem w reprezentacji Anglii - wspomina Tarkowski. Ten debiut miał miejsce w marcu 2018 roku. Burnley wtedy było rewelacją Premier League. Tarkowski uważa, że dzięki trenerowi "Clarets" Seanowi Dyche'owi zrobił gigantyczne postępy w grze defensywnej i stał się kompletnym środkowym obrońca. - W moim pierwszym sezonie w Premier League 2016/17 byłem wystawiany głównie w pomocy. Ale w następnym roku zacząłem grać na środku defensywy. Cała nasza formacja grała bardzo dobrze, więc mnie i bramkarza Nicka Pope’a dostrzegł selekcjoner. Nigdy nie wierzyłem, że coś takiego się wydarzy. To było niesamowite uczucie zagrać na Wembley przeciwko Włochom w obecności 80 tysięcy kibiców. Nigdy tego nie zapomnę - mówi Tarkowski, który w zremisowanym 1:1 meczu zagrał pełne 90 minut. Operacja zabrała mistrzostwa Później obrońca zagrał jeszcze jeden mecz w reprezentacji i znalazł się w 23-osobowym składzie Anglików na mistrzostwa świata. Do Rosji jednak nie pojechał, bo musiał poddać się operacji przepukliny. Drużyna Garetha Southgate’a zajęła tam trzecie miejsce. - Może jeszcze uda mi się zagrać w reprezentacji. Jestem pełny wiary w swoje umiejętności. Myślę, że jestem wystarczająco dobry, żeby reprezentować Anglię. Muszę po prostu grać najlepiej, jak potrafię. Czuję, że całkiem dobrze zacząłem tutaj w Evertonie. Drużyna też gra dobrze, a to może tylko przynieść korzyści - mówi 29-latek. W Evertonie jest wciąż chwalony przez menedżera Franka Lamparda. Razem z Conorem Coadym tworzą żelazną parę środkowych obrońców. - Wszyscy tutaj patrzą w górę tabeli, patrzą w przyszłość i są podekscytowani tym, jak daleko ten zespół może zajść. Mamy tutaj doskonałych piłkarzy ze świetnymi umiejętnościami. Etyka pracy jest po prostu świetna. Ludzie są podekscytowani, że mogą trenować i nie mogą się doczekać meczów. Jestem dumny, że mogę być tego częścią - kończy jeden z najlepszych obrońców Anglii.