Faworytami dzisiejszego starcia (godz. 14.30) są jednak "Czerwone Diabły". Największym zmartwieniem Sir Alexa Fergusona była ostatnio kontuzja Rio Ferdinanda. Obrońca Man Utd nie zagrał w pierwszym meczu Ligi Mistrzów, ale z obozu "Czerwonych Diabłów" dochodziły słuchy, że Szkot oszczędzał go właśnie na starcie z lokalnym rywalem. Zdecydowanie większy ból głowy ma trener City Mark Hughes. Jego zespół wystąpi dzisiaj bez "żądeł". Nie będą mogli zagrać: Robinho (kostka), Roque Santa Cruz (kolano), a przede wszystkim najlepszy piłkarz zespołu Emmanuel Adebayor (zawieszenie). Nie wiadomo także czy Hughes będzie mógł liczyć na Carosa Teveza. Argentyńczyk przez dwa ostatnie lata bronił barw klubu z Old Trafford, ale miał dosyć grzania ławki i przeszedł do lokalnego rywala. Fani United nie mogą mu tego wybaczyć i szykują mu prawdziwe piekło. Zapowiadają się wielkie emocje, a atmosferę dodatkowo podgrzewają obaj trenerzy. Ferguson lekceważąco wypowiadał się o City, odmawiając nawet starciom obu zespołów miana derbów - "prawdziwymi derby są mecze z FC Liverpool" - podkreślał. Z kolei Hughes stwierdził, że United jest słabszy niż w poprzednim sezonie. Fergusona mocno zdenerwował plakat witający Carlosa Teveza "Welcome to Manchester". "To było aroganckie!" - ocenił krótko. Szybko jednak odgryzł się i na pytanie czy United zostanie wyprzedzony przez Manchester City odparł: "Na pewno nie za mojego życia". Aby dotrzymać słowa, musi dzisiaj wygrać lub przynajmniej zremisować, bo rywale, którzy rozegrali jeden mecz mniej, ustępują jego drużynie tylko gorszym bilansem bramek. Czytaj także: Carlos Tevez nie obawia się kibiców Man Utd Adebayor zawieszony na trzy mecze