14 lat temu Everton wygrał mecz finałowy z dzisiejszym przeciwnikiem, Manchesterem United i był to jego piąty Puchar Anglii (wcześniej 1906, 1933, 1966, 1984). W niedzielę (godz. 15.00 czasu lokalnego) Everton czeka walka o finał (30 maja, na Wembley) z "Czerwonymi Diabłami". W drugim półfinale zmierzą się półfinaliści tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, londyńskie kluby Chelsea i Arsenal (w bramce Arsenalu Łukasz Fabiański). By awansować do finału liverpoolscy "Toffees" będą musieli pokonać 11-krotnego zdobywcę Pucharu Anglii i lidera Premier League - MU, który ma w planie zdobycie w tym sezonie pięciu trofeów (w tym mistrzostwo kraju, Puchar Anglii, Superpuchar Anglii, Puchar Ligi, Ligę Mistrzów). "Manchester United to nie tylko czołowy klub angielski, ale także europejski. Jednak czasami i taka drużyna ma spadek formy. W ostatnich kilku meczach nie grali najlepiej. To jednak może się zmienić w każdej chwili. Musimy po prostu wyjść na boisko i grać +swoje+, nie przejmując się tym, co było" - powiedział pomocnik Evertonu Steven Pienaar. Man United ma problemy z linią obrony, ponieważ środkowi obrońcy Rio Ferdinand i Nemanja Vidic byli kontuzjowani. Jednak zagrali w środowym meczu 1/4 finału LM, wygrywając z FC Porto dzięki strzelonemu z daleka, efektownemu golowi Cristiano Ronaldo. Trener sir Alex Ferguson dysponuje nadmiarem talentów w linii ataku i będzie musiał zdecydować się raczej na Wayne'a Rooneya i Carlosa Teveza, pozostawiając na ławce rezerwowych Dimitara Berbatowa. Nie zagra też pewnie strzelec dwóch zwycięskich goli, 17-letni włoski rezerwowy Federico Macheda. Z kolei trener Evertonu David Moyes ma od początku sezonu kłopoty z zestawieniem linii ataku. Louis Saha, Ayegbeni Yakubu i James Vaughan mieli długie przerwy w grze spowodowane kontuzjmi. Środkowi obrońcy Evertonu Phil Jagielka i Joleon Lescott mają za sobą świetną passę gry w tym sezonie i są w stanie powstrzymać gwiazdy ataku MU. Mają za sobą dobrej klasy bramkarza, Amerykanina Tima Howarda, który będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony w meczu przeciwko swemu byłemu klubowi. W ataku Moyes wystawi reprezentanta Belgii Marouane Fellainiego, w parze z Australijczykiem Timem Cahillem. Cahill wie, jak strzela się gole w półfinałach Pucharu Anglii i jak się gra w finale. Jego Millwall FC w 2004 r. pokonał Sunderland, by przegrać w finale FA Cup (0:3) z Manchesterem United. Już wtedy spotkał na boisku Cristiano Ronaldo, który zdobył z MU swój pierwszy Puchar Anglii. "Grałem w finale. To niesamowite doświadczenie. Mam nadzieję doświadczyć tego uczucia znowu" - powiedział Cahill. Uważa on, że forma Man United spada. "Pokonali wiele przeszkód. Wszyscy wokół mówią, że to dobry czas na pokonanie tej drużyny, choć w każdej fazie sezonu to bardzo trudny rywal" - powiedział Cahill. Trener Moyes martwi tymczasem, że na sędziego meczu wyznaczono Mike'a Rileya, w zastępstwie chorego Steve'a Bennetta, bowiem media sugerują, iż arbiter jest... fanem MU. Podczas gdy fani Evertonu i Man United będą musieli jechać daleko, na neutralne Wembley, kibiców Arsenalu i Chelsea czeka w sobotę krótka podróż na to samo Wembley. "Kanonierzy", z 10 pucharami, ustępują tylko o jeden triumf w Pucharze Anglii Manchesterowi (11). W sobotnim meczu (godz. 16.15 czasu lokalnego) z Chelsea zagra Łukasz Fabiański, bowiem pierwszy bramkarz Arsenalu, Hiszpan Almunia wciąż nie jest zdolny do gry. Chelsea cztery razy zdobywała prestiżowe trofeum, ale ostatni raz dwa lata temu (2007) pod kierunkiem Jose Mourinho (Chelsea - MU 1:0, dogr.). Tymczasowy trener Chelsea Guus Hiddink, który oznajmił niedawno, że zrezygnuje z posady z końcem sezonu i pozostanie pełnoetatowym selekcjonerem reprezentacji Rosji, ma nadzieje uwieńczyć swój czas w Londynie Pucharem Anglii.