Pierwsza połowa przebiegła pod kontrolą londyńskiej Chelsea. Schodziła ona na przerwę z 80-procentowym posiadaniem piłki, a przede wszystkim z jednobramkową przewagą, o którą zadbał Raheem Sterling. Anglik wbił piłkę odbitą od poprzeczki po niefortunnej interwencji Willy'ego Boly'ego. Dominacja "The Blues" była tak duża, że jej środkowi obrońcy zanotowali więcej kontaktów z piłką niż cały zespół Nottingham Forest razem wzięty. Jedyną okazję dla gospodarzy w pierwszej części miał Brennan Johnson. Bezradna Chelsea w drugiej połowie. Remis na City Ground W drugiej połowie obraz gry całkowicie się wywrócił i to podopieczni Steve'a Coopera nie dopuszczali do głosu piłkarzy Grahama Pottera. Na bramkę uderzali wspomniany Johnson, Taiwo Awoniyi, a Morgan Gibbs-White cudownym uderzeniem z linii pola karnego trafił w poprzeczkę i linię bramkową. Trener gości widział, co się dzieje i wprowadził na boisko Mateo Kovacica za Denisa Zakarię, by spróbować przejąć kontrolę nad środkiem pola. W dalszym ciągu jednak pachniało bramką - padła ona w końcu w 63. minucie. Walkę powietrzną trzech zawodników wygrał Boly, podając do Serge'a Auriera, który zamaszystym strzałem trafił do siatki pomiędzy nogami Kepy Arrizabalagi. Forest przeważało do końcowego gwizdka, ale ostatecznie podzieliło się punktami z Chelsea, która zagrała dwie różne połowy - w drugiej oddała jeden strzał i to niecelny. Londyńczycy pozostali na ósmym miejscu w tabeli, zaś gracze z City Ground pozostają w strefie spadkowej - są na osiemnastej lokacie. Z pewnością jednak zdobyty w niedzielę punkt jest bardzo cenny. Nottingham Forest - Chelsea 1:1 (0:1)Aurier 63' - Sterling 16'