"Nazwisko Haaland pojawia się codziennie w mediach całego świata, lecz zarówno ojciec, jak i syn są produktami norweskiej polityki sportowej państwa opiekuńczego. Podczas swojego rozwoju korzystali z systemu, do którego dokłada się podatkami całe społeczeństwo, a teraz, kiedy już pławią się w swoich milionach, uciekają" - stwierdziła na łamach dziennika "Dagbladet" posłanka rządzącej Partii Pracy Agnes Naerland Viljugrein. Dodała, że Szwajcaria jest nie tylko krajem ze stosunkowo niskimi podatkami, lecz także miejscem, gdzie bogate osoby z całego świata, chowają swoje majątki. "To, co robią Alf-Inge Haaland i inni nasi milionerzy, jest wysoko nieetyczne i prowokujące. Dlatego wystąpimy do rządu o jak najszybsze wprowadzanie karnego podatku od wyprowadzki za granicę" - dodała Marie Sneve Martinussen z partii Czerwoni. Tylko w ostatnich czterech miesięcach do Szwajcarii z powodu podatku od majątku przeniosło się kilkudziesięciu najbogatszych Norwegów ze swoimi rodzinami zabierając ze soba ok. pięć miliardów euro. Według informacji dziennika "Finansavisen" mieszka tam już 350 norweskich milionerów. Zjawisko nazwane zostało w zagranicznych mediach "zdumiewająca, masowa ucieczka z najbogatszego kraju Europy", a norweski bank centralny skomentował, że przyczyniło się do dramatrycznego spadku kursu norweskiej korony, do której światowe banki tracą zaufanie. Wśród finansowych emigrantów jest też były mistrz olimpijski i świata w biegach narciarskich, 53-letni dzisiaj Bjoern Daehlie, który zajmuje się produkcją odzieży sportowej i nieruchomościami. Jego majątek oceniany jest na kilkadziesiąt milionów euro. "Medale, które otrzymywałem, były nagrodą za konkretny wysiłek, a teraz jako biznesmen za sukcesy finansowe codziennie jestem nagradzany gorzkim medalem... podatkowym" - powiedział przed rokiem, zaraz po przeprowadzce do Szwajcarii, słynny narciarz.