Jeszcze kilka tygodni temu zdawało się, że Juergen Klopp pożegna się z Liverpoolem FC w glorii i chwale. Decyzja niemieckiego szkoleniowca zszokowała kibiców na Anfield Road. Ówczesna forma ich ulubieńców kazała jednak wierzyć w zakończenie dziewięcioletniego związku z pompą. "The Reds" byli jednymi z dwóch głównych faworytów do sięgnięcia po Ligę Europy, do tego dobrze radzili sobie na krajowym poletku. Dziś wiemy już, że do gabloty klubu znad Mersey trafił mało prestiżowy Puchar Ligi. Poza tym drużyna w słabym stylu pożegnała się z europejskimi rozgrywkami po blamażu u siebie przeciwko Atalancie Bergamo, zaś z Pucharu Anglii wyrzucili ich za burtę odwieczni rywale z Manchesteru United. Liverpool FC pozostaje w walce o mistrzostwo Premier League, ale trudno upatrywać w nich faworytów tej batalii. A wyniki sportowe to niejedyne problemy, z którymi dyrektorzy "The Reds" będą musieli zmierzyć się w najbliższym czasie. Klopp wciąż walczy o wymarzone pożegnanie, ale szanse z tygodnia na tydzień maleją Juergen Klopp w styczniu zrzucił na Liverpool FC informacyjną bombę, oznajmiając, że wraz z zakończeniem sezonu pożegna się z klubem. W przeciwieństwie, choćby, do Xaviego Hernandeza i FC Barcelony, w przypadku Niemca nie pojawiają się nawet poważne doniesienia sugerujące, że rozważa zmianę decyzji. Wszystko zatem wskazuje na to, że ta piękna piłkarska historia zakończy się po dziewięciu latach. W tym czasie wizjoner ze Stuttgartu nie tylko przywrócił klubowi blask i pozycję wśród niekwestionowanych europejskich gigantów. Do tego wzbogacił gablotę o osiem trofeów, z których najważniejsze to Liga Mistrzów i puchar Premier League. 56-latek zrobi wszystko, by ostatnim aktem jego kariery na Anfield Road było wymarzone, drugie mistrzostwo kraju. Nie będzie jednak o to wcale łatwo. Idą bowiem łeb w łeb nie tylko z Arsenalem FC, ale i zespołem, który w ostatnich latach zdominował krajowe rozgrywki - Manchesterem City. "The Reds" pozostało do rozegrania pięć kolejek, z których co najmniej cztery można uznać za "spotkania podwyższonego ryzyka". Będą się bowiem mierzyć w derbach z Evertonem FC, ale też z West Ham United, Tottenhamem Hotspur i Aston Villą. Liverpool FC jest zbyt opieszały, czy też po prostu ma pecha? Coraz trudniejsza sytuacja na rynku trenerskim Tajemnicą poliszynela jest, kto był zdecydowanym faworytem Liverpoolu FC do zastąpienia Kloppa. O Xabim Alonso śnią szefowie wszystkich największych marek na świecie. O jego usługi od przyszłęgo sezonu zabiegali nie tylko "The Reds", ale i choćby Bayern Monachium. Gdy Hiszpan - jeszcze przed historycznym triumfem w Bundeslidze - ogłosił, że pozostanie na BayArena przez kolejny rok, układanki zdają się układać w całość. Niestety dla Anglików, rozwiązanie zagadki nie jest dla nich korzystne. Wszystko wskazuje bowiem na to, że Alonso zamierza poczekać, aż zwolni się wakat w Realu Madryt. Gdy to stało się jasne, dyrektorzy Liverpoolu FC zwrócili swój wzrok ku Rubenowi Amorimowi. I choć zdawało się, że przewodzą wyścigowi o jego podpis, niedawne wydarzenia każą zweryfikować te doniesienia. Amorim poleciał do Anglii - ale nie do Liverpoolu Jak bowiem donoszą angielskie media z Daily Mail na czele, obecny szkoleniowiec Sportingu CP nie zamierza stawiać wszystkiego na jedną kartę. Chociaż rzeczywiście jego rozmowy z klubem z Anfield Road przebiegają w dobrej atmosferze, w poniedziałek zaobserwowano go, gdy wsiadał do samolotu skierowanego do Londynu. Rozchwytywany 39-latek skorzystał z dwóch dni wolnego, które sam dał swojej drużynie. Ta dopiero w czwartek wróci do treningów przed nachodzącym, prestiżowym starciem z FC Porto. Portugalczyk wykorzystał ten czas, by wybrać się na negocjacje z West Hamem United. Jeszcze w lutym David Moyes przekonywał, że otrzymał propozycję przedłużenia umowy i że to od niego zależy, czy z niej skorzysta. Nie wiadomo, jak ostatecznie rozwiązano tę kwestię w zespole "Młotów", ale wszystko wskazuje na to, że te rozglądają się za nowym pracodawcą. Rozmawiając z Amorimem udowodniły, że nie zamierzają postawić na byle kogo. Daily Mail uspokaja kibiców Liverpoolu FC, podkreślając, iż bardziej prawdopodobnym kandydatem dla londyńczyków pozostaje Julen Lopetegui. Jeżeli jednak "The Reds" nie zdołają przekonać do siebie Portugalczyka, po raz trzeci będą musieli zmieniać plany sukcesji. A od tego będzie już niebezpiecznie blisko do panicznych i dalekich od ideału ruchów. Liverpool FC tymczasem kontynuuje batalię o puchar Premier League. W najbliższy wtorek zmierzą się w prestiżowych Derbach Merseyside z Evertonem FC.