Wydawać by się mogło, że seria pięciu ligowych zwycięstw i zakończenie sezonu w Premier League w strefie europejskich pucharów musi uratować posadę Mauricio Pochettino. A jednak nic z tych rzeczy. Matt Law z dziennika "The Telegraph" poinformował we wtorek, że obie strony rozejdą się ze skutkiem natychmiastowym. Chelsea FC miała mocarstwowe plany, a wyszła na średniaka Licząc zarówno okienko letnie, jak i zimowe, Chelsea FC wydała w tym sezonie niemal 470 milionów euro. To ogromna kwota, której lwia część została przeznaczona na Moisesa Caicedo (116 mln euro), Romeo Lavię (62 mln euro) czy Christophera Nkunku (60 mln). Z różnych względów żaden z nich nie odcisnął, jak dotąd, piętna na grze "The Blues". Nie zmienia to jednak faktu, że planem minimum na kończącą się kampanię było zapewnienie sobie powrotu do gry w Lidze Mistrzów. Prawdziwa rewolucja kadrowa, jaką przeżywają londyńczycy od początku rządów Todda Boehly'ego nie ułatwia jednak sprawy. Choć Mauricio Pochettino miał do dyspozycji gwiazdy kosztujące horrendalne kwoty, prawdziwym wyzwaniem było wyselekcjonować z nich najlepszych i sprawić, by funkcjonowali razem na boisku. To przez zdecydowaną większość sezonu się nie udawało. Chelsea notowała jedną kompromitującą wpadkę za drugą, a po kwietniowej porażce w finale Pucharu Anglii stało się jasne, że nie doda w tym roku do gabloty żadnego trofeum. Mimo tego argentyński trener kontynuował przekazywanie pozytywnych wieści na przyszłość. Do tego, na samym finiszu rozgrywek Premier League wszystko wskazywało na to, że odnalazł wytrych do głów swoich graczy. Seria pięciu kolejnych zwycięstw sprawiła, że zespół - dość niespodziewanie - zakończył kampanię na szóstym miejscu. Tym samym zagra w eliminacjach do Ligi Konferencji. Choć to dopiero trzecie w kategorii ważności rozgrywki europejskie, samo dotarcie do nich po tak rozczarowujących miesiącach kibice poczytywali za sukces. Jak się okazało, Boehly się z nimi nie zgadzał. Trzęsienie ziemi w Londynie. Boehly powiedział "dość" akurat po takiej serii Pozycja Mauricio Pochettino była chwiejna właściwie od początku tego sezonu. 52-latek praktycznie co tydzień musiał na konferencjach odpowiadać na pytanie na temat możliwego zwolnienia. Udawało mu się jednak przetrwać wszystkie te burze, by na sam koniec kampanii przynieść fanom nieco entuzjazmu. Jak poinformował Matt Law z "The Telegraph", Argentyńczyk we wtorek stracił posadę i trzeba przyznać - akurat w obecnym momencie jest to informacja szokująca. Wydawało się bowiem, że wszyscy pracownicy klubu wreszcie podążają w tym samym kierunku. "Poch" rozwinął kilku piłkarzy - z Cole'em Palmerem na czele - a kibice zaczęli wierzyć w jego przepełnione pozytywnymi treściami słowa. Najwyraźniej amerykański właściciel miał inne spojrzenie na sprawę. Jak poinformowało wspomniane źródło, główne powody rozstania to różnice w filozofii. Po dwóch spotkaniach (w poniedziałek i wtorek) panowie rozeszli się, ale nie ma między nimi złej krwi. Kontrakt Argentyńczyka miał obowiązywać jeszcze przez dwa lata. Najbliższe plany "The Blues" zakładają znalezienie młodego, perspektywicznego trenera. Na ten moment nie wiadomo, kto zastąpi 52-latka, ani gdzie ten zamierza kontynuować swoją karierę. Trzeba jednak przyznać, że to już druga - po etapie w Paris Saint-Germain - praca, którą zakończył w mało satysfakcjonujący sposób.