Zdecydowanie zbyt wiele razy piłkarze Manchesteru City w ostatnim czasie pogubili punkty w Premier League. Głośno mówił o tym Pep Guardiola po remisie z Crystal Palace. Przed 19. kolejką ligi angielskiej mistrzowie Anglii zajmowali dopiero czwarte miejsce. A w końcu ich ambicją jest obrona tytułu mistrzowskiego. W sobotę "Obywatele" zmierzyć się mieli z ostatnim w tabeli Sheffield United. W teorii zadanie proste. W praktyce, kilka poprzednich spotkań pokazało, że nie wolno w Anglii zlekceważyć żadnego rywala. Z takiego samego założenia wyszedł Pep Guardiola. Hiszpan posłał na boisko silną jedenastkę. Brakowało w niej jednak kontuzjowanych Erlinga Haalanda, Johna Stonesa i Jeremy'ego Doku. Zgodnie z przewidywaniami gospodarze szybko wyszli na prowadzenie. Atomowe uderzenie zza pola karnego oddał Rodri. Strzał był na tyle precyzyjny, że odbił się od słupka i zatrzepotał w siatce. Beniaminek bez szans w rywalizacji z mistrzem Anglii Stracona bramka nie podcięła skrzydeł graczy czerwonej latarni ligi. Wręcz przeciwnie. Sheffield ruszyło do ataku, jednak obrona Manchesteru City sprawowała się znakomicie w pierwszych 45 minutach. Mimo to do szatni piłkarze schodzili przy zaledwie jednobramkowym prowadzeniu. Ważne wejście Jakuba Modera. Trudny wieczór Arsenalu przed własnymi fanami Piłkarze beniaminka po zmianie stron uwierzyli, że będą w stanie zagrozić "The Citizens". Na nieco ponad kwadrans od rozpoczęcia drugiej połowy tej wiary pozbawił ich Julian Alvarez. Zaczęło się od świetnego podania w pole karne, które posłał Oscar Bobb. Jego adresatem był Phil Foden, który zagrał wzdłuż bramki. Mimo asysty dwóch obrońców Alvarez wbił z najbliższej odległości piłkę do siatki. Końcówka spotkania upłynęła pod znakiem spokojnego rozgrywania piłki przez gospodarzy. Sheffield rzadko dochodziło do głosu i przegrało 15 już mecz ligowy. Sytuacja beniaminka jest coraz bardziej dramatyczna. Po 20 kolejkach "Szable" mają na koncie zaledwie dziewięć punktów. Do bezpiecznego miejsca tracą już siedem oczek.