Media obiegła specyficzna lista zakazów i nakazów, którą narzucił piłkarzom Aston Villi jej szkoleniowiec Steven Gerrard. W niektóre jej punkty trudno wręcz uwierzyć. Każde naruszenie tych reguł wiąże się z solidną karą finansową. To, że trener karze zawodników za zbyt późny przyjazd na trening, jest raczej normalne w wielu drużynach. U Gerrarda takie przewinienie kosztuje 500 funtów. To jednak nie wszystko. Dostać po kieszeni można też solidnie za każdą minutę zwlekania z wyjściem na treningowe boisko. Steven Gerrard w Aston Villi karze nawet za pozostawione na stole talerze Były piłkarz Liverpoolu poszedł jednak jeszcze dalej. Jako trener zakazuje m.in. wchodzenia pod prysznic bez klapków czy zostawiania na wspólnym stole brudnych kubków i talerzy. To wszystko też jest obwarowane odpowiednimi karami. Brzmi absurdalnie? Do czasu, gdy jeden czy drugi piłkarz pośliznie się pod prysznicem i dozna kontuzji. Historia zna takie przypadki, a - jak widać - Gerrard woli dmuchać na zimne. Szkoleniowiec Aston Villi dba o dyscyplinę i detale, bo on sam był tak nauczony. W swojej autobiograficznej książce Gerrard wspomina, jak będąc młodziutkim graczem Liverpoolu, jeszcze jako dziecko, musiał np. dbać o dokładne czyszczenie korków po każdym treningu. Był uczony, że przyjście na trening w brudnych korkach to wstyd dla porządnego piłkarza, który chce kiedyś być profesjonalistą. Taką dbałością o detale, jakiej nauczono go w Liverpoolu, chce zarazić też graczy swoich drużyn, w tym m.in. Matty’ego Casha, zawodnika Aston Villi. Jeśli reprezentant Polski nie chce podpaść szkoleniowcowi, to powinien pamiętać o jeszcze jednej zasadzie. Otóż u Gerrarda obwarowany karą jest nawet... brak urodzinowych poczęstunków dla reszty drużyny. Czyli: zapomniałeś urodzinowego tortu? Płać! Czytaj także: Robert Lewandowski "samolubny"? Mocne oskarżenia niemieckiego portalu