Mimo że Arsenal prezentował się bardzo dobrze w pierwszej połowie spotkania, gdzie na trafienie Kevina De Bruyne, za sprawą wykorzystanego rzutu karnego odpowiedział Bukayo Saka, to suma indywidualnych błędów, jaka przytrafiła się "Kanonierom" sprawiła, że to ekipa Guardioli cieszyła się z trzech punktów. Za sprawą tego zwycięstwa, aktualni mistrzowie Anglii nie tylko wyprzedzili podopiecznych Mikela Artety na pierwszym miejscu w tabeli, - mimo że wciąż mają rozegrane jedno spotkanie więcej, - ale również przedłużyli imponującą serię przeciwko zespołowi ze stolicy Anglii. Było to bowiem jedenaste ligowe zwycięstwo Manchesteru City nad Arsenalem z rzędu. Ostatni raz "Kanonierzy" zdołali wyrwać jakikolwiek punkt przeciwko "The Citizens" w kwietniu 2017 roku, kiedy na Emirates padł remis 2:2. "Obywatele" nawiązali do historii Jednocześnie podopieczni Guardioli nawiązali wczoraj do przełomowego dla klubu - 2012 roku. To wówczas zespół z niebieskiej części Manchesteru sięgnął po pierwsze mistrzostwo Anglii od 44 lat. W kwietniu tamtego roku, "Obywatele" mierzyli się w derbowym starciu z Manchesterem United. "Czerwone Diabły" przystępowały do niego jako lider tabeli, jednak za sprawą porażki straciły prowadzenie na rzecz właśnie City prowadzonego wówczas przez Roberto Manciniego. Była to druga taka sytuacja w historii Premier League, by drugi zespół tabeli, po bezpośrednim starciu w drugiej połowie sezonu, wyprzedził swojego rywala. Wcześniej, ta sztuka w 2010 roku udała się Chelsea, również przeciwko Manchesterowi United. W obu przypadkach zespoły te sięgały ostatecznie po mistrzostwo Anglii. Wczorajszy mecz City z Arsenalem, był zatem trzecim takim przypadkiem w historii. "Obywatele" wciąż muszą czekać na ruch "Kanonierów" w ich zaległym spotkaniu, ale prognozy w kontekście potencjalnego zdobycia tytułu są dla nich co najmniej optymistyczne.