W letnim oknie transferowym przed sezonem 2018/2019 nie było wielu droższych transferów. Co prawda Paris Saint Germain zapłacił 180 mln euro za Kyliana Mbappe, a Juventus Turyn 117 mln euro za Cristiano Ronaldo, ale droższego pomocnika niż Keita nie było. W Liverpoolu wiązano ogromne nadzieje z pomocnikiem. W wieku 20 lat potrafił w austriackiej Bundeslidze strzelić 12 goli i zaliczyć osiem asyst dla RB Salzburg. Niewiele gorzej było po przenosinach do niemieckiej ekstraklasy. W pierwszym sezonie w RB Lipsk zdobył osiem bramek (tyle samo asyst), a w drugim odpowiednio sześć i pięć. To przekonało angielski klub do wyłożenia 60 mln euro. To był trzeci najwyższy transfer do tego sezonu. Więcej Liverpool zapłacił za Virgila van Dijka (85 mln euro) i Alissona (62,5 mln euro). Keita z podium spadł dopiero teraz, kiedy latem 2022 roku do zespołu Jurgena Kloppa dołączył Darwin Nunez (80 mln euro). Totalna klapa w Liverpoolu Gwinejczyk zawiódł na całej linii. Przez pięć lat zagrał w Liverpoolu 129 razy — zdobył 11 goli i siedem asyst. To mniej niż przez jeden sezon w RB Salzburg, czy przez półtora w RB Lipsk. W bieżących rozgrywkach zaliczył zaledwie 13 występów (487 minut), ale nie trafił do siatki, ani nie pomógł w tym kolegom. W poprzednim sezonie zagrał nawet w finale Ligi Mistrzów, w którym Liverpool uległ Realowi. Jest już przesądzone, że wygasająca umowa nie zostanie przedłużona. Keita odejdzie więc za darmo. W trakcie pięciu lat przy Anfield Road zmagał się z różnymi dolegliwościami. Jak wylicza portal transfermarkt pauzował aż 26 razy, choć zwykle to były krótkie absencje od dwóch do najdłużej dziewięćdziesięciu dni. W sumie z powodu urazów ominęły go 84 spotkania.