Latem Liverpool sprzedał do Bayernu Monachium bramkostrzelnego Sadio Mane. W jego miejsce sprowadzono Darwina Nuneza z Benfiki Lizbona. Kwota transferu, sięgająca 75 mln euro, robiła wrażenie - wierzono, że w Premier League pojawia się nietuzinkowa postać. Już w debiucie, w ligowym meczu z Fulham, Urugwajczyk zdobył premierową bramkę i zaliczył asystę. To miała być tylko przygrywka do kolejnych znakomitych występów. Prognozowano, że 23-letni zawodnik powalczy o tytuł króla strzelców z Erlingiem Haalandem z Manchesteru City. Tymczasem już w kolejnym występie Nunez zobaczył czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie i dostał trzy mecze dyskwalifikacji. Od tamtej pory nie wpisał się na listę strzelców. To już całe dwa i miesiące bez gola. Darwin Nunez: Nie rozumiem, co do mnie mówi Klopp - Prawda jest taka, że nic nie rozumiem, kiedy mówi do mnie Juergen Klopp. Proszę kolegów, żeby mi wytłumaczyli to, co usłyszałem - przyznaje sam zainteresowany cytowany przez "Daily Mail". - Klopp ma bardzo klarowny styl gry. Prosi nas o proste rzeczy na boisku, mamy nie bać się grać i zachować pewność siebie. A po stracie piłki od razu zakładać pressing. W tym temacie wszystko jest jasne - dodaje piłkarz. Nunez odniósł się również do wykluczenia z gry na początku sezonu i długiego wyczekiwania na powrót do rywalizacji. - To był dla mnie bardzo trudny czas - przyznał. - Wiem, że popełniłem duży błąd. Wiem również, że to się nie powtórzy. W trakcie meczu muszę być spokojniejszy i mniej mówić. To dla mnie lekcja. We wtorkowym meczu Ligi Mistrzów z Rangers FC urugwajski napastnik znalazł się w wyjściowej jedenastce "The Reds". Przebywał na murawie 80 minut i nie zdołał skierować piłki do siatki. Jego zespół wygrał 2-0. ZOBACZ TAKŻE: