Jürgen Klopp, szkoleniowiec "The Reds", dokonał aż pięciu zmian w składzie w porównaniu z meczem na szczycie z Arsenalem, który zakończył się remisem 1-1. Jedna była wymuszona, ponieważ obrońca Konstantinos Tsimikas w spotkaniu z "Kanonierami" doznał urazu barku, zderzając się z niemieckim trenerem. Jeśli beniaminek miał nadzieję na dobry wynik z Liverpoolem, to szybko one prysły. Goście wyszli na prowadzenie już w szóstej minucie. Szybka kombinacja piłkarzy z Anfield Road zakończyła się podaniem Cody'ego Gakpo do Darwina Nuneza, a ten strzelił nie do obrony zza pola karnego. Piłka przy słupku trafiła do siatki. To był pierwszy gol Urugwajczyka po 12 pojedynkach bez zdobytej bramki. Ostatni raz cieszył się w takiej sytuacji 1 listopada w meczu Pucharu Ligi z Bournemouth. W lidze czekał jeszcze dłużej, bo poprzedniego gola strzelił 29 października przeciwko Nottingham Forest. Nunez czekał też ponad dwa lata na trafienie spoza pola karnego. Poprzednie zaliczył 15 grudnia 2021 roku jeszcze w barwach Benfiki Lizbona. W 28. minucie mogło być już 2-0 dla Liverpoolu. Pierwszy strzał Gakpo co prawda obronił James Trafford, ale przy dobitce nie miał już żadnych szans. Tylko że zanim do niej doszło, o piłkę walczył Nunez z Charliem Taylorem i sędziowie uznali, że obrońca Burnley był faulowany. Chwilę później znowu zrobiło się niebezpiecznie pod bramką gospodarzy, jednak po strzale Mohameda Salaha piłka obiła poprzeczkę. Premier League. Paul Tierney nie uznał dwóch goli dla Liverpoolu "The Reds" strzelili kolejnego gola - w 55. minucie, ale na tablicy wyników wciąż prowadzili tylko 1-0. Tym razem Harvey Elliott wymienił piłkę z Ryanem Gravenberchem, a potem z pierwszej piłki posłał ją do siatki. Bramkarz rywali nawet się nie ruszył. Znowu jednak do akcji wkroczył VAR. Wezwał sędziego Paula Tierneya przed monitor, a ten uznał, że będący na spalonym Salah absorbował na tyle Trafforda, że nie ma gola. Piłkarze Burnley długo czekali, ale też mieli swoją szansę. W 68. minucie Wilson Odobert przedarł się lewą stroną i dośrodkował w pole karne, gdzie do "główki" złożył się Johann Berg Gudmundsson, ale nie trafił w światło bramki. Potem do końca meczu było nerwowo dla podopiecznych Kloppa, bowiem jednobramkowa przewaga mogła zostać łatwo zaprzepaszczona. Gospodarze próbowali, ale nie oddali nawet jednego celnego strzału. Mecz zamknęli rezerwowi "The Reds" w 90. minucie. Jota wymienił piłkę z Luisem Diazem, a potem z ostrego kąta posłał ją do siatki Trzy punkty pozwoliły Liverpoolowi objąć prowadzenie w Premier League. Arsenal będzie miał okazję na odpowiedź 28 grudnia, kiedy w debrach Londynu podejmie West Ham United.