- Panie trenerze, na co zwraca pan najwięcej uwagi nauczając futbolu? - Trudno wyróżnić jeden czynnik. Osobiście najwięcej czasu poświęcam na indywidualne umiejętności piłkarzy, kształt drużyny na boisku i dobrze pracujące zaplecze medyczne. - Proszę pozwolić, że pozostanę przy temacie kształtu drużyny. Jaką rolę odgrywa zatem u pana taktyka, a w szczególności ustawienie piłkarzy na boisku? - O tak, taktyka jest ważna! Piłkarze powinni być elastyczni tak, aby nie było problemów z przystosowaniem się do gry w różnych systemach. Czasami zdarza się, że zmieniamy podstawowe ustawienie w trakcie meczu. Piłkarze muszą mieć tego świadomość. - Oglądałem wasz wyjazdowy mecz z QPR i widać było, że w fazie atakowania ustawiacie się 4-3-3, a gdy bronicie 4-5-1. - Tak. Gdy atakujemy skrzydłowi stają się napastnikami i w rezultacie mamy ich trzech. Po stracie piłki cała trójka ma jednak od razu brać udział w grze obronnej, a nie oglądać się na partnerów. - Zmierzam jednak do czegoś innego. Czy podzieli pan moje zdanie, że przy tym systemie, którym graliście z QPR, z pełniącym rolę napastnika wielkim Cortem i dwoma szybkimi skrzydłowymi Aladierem i Millerem nie ma miejsca dla Tomasza Frankowskiego? - Zgadza się! Przy tym systemie jest mu trudno. Dla mnie Tomasz może być idealnie wykorzystany przy grze dwójką napastników, co uzależniam od meczu i formy zawodnika. Myślę jednak, że na razie największym problemem Tomasza jest to, że ma za sobą tylko 4 tygodnie pracy w lidze angielskiej. Gdy przyjechał do nas myślał, że jest dobrze przygotowany. A po miesiącu mogę już powiedzieć, że już jest o wiele lepiej przygotowany niż był, a i tak musi nad tym pracować. Futbol w Angli jest bardzo, bardzo szybki i Tomasz musi się do tego przystosować. Wierzę, że kiedy strzeli pierwszego gola, kolejne zaczną się sypać. - W Polsce mówimy o nim, że jest "Lisem pola karnego". - Właśnie tak. Jeszcze tego nie widzieliśmy tutaj, ale na to liczę w przyszłości. - W jakich meczach obserwował pan Frankowskiego, zanim trafił do "Wilków"? - Widziałem Tomasza w meczach Elche i reprezentacji Polski. Można powiedzieć, że byłem bardzo zdeterminowany i chciałem, aby grał dla nas. Dlatego też brałem udział w długich i wyczerpujących negocjacjach. - Mówił pan, że w Anglii tempo rozgrywania spotkań jest bardzo szybkie. W takim razie, skąd piłkarze czerpią tyle sił na 90 minut meczu? - Przygotowanie fizyczne to dla nas sprawa priorytetowa. Myślę, że generalnie mecze w Anglii rozgrywane są w najszybszym tempie ze wszystkich lig. Wynika to chyba z naszej mentalności. Kibice, kiedy widzą że jakiś zawodnik stoi w miejscu, momentalnie mu to wyrzucają. Nie lubią takiej gry. To jest właśnie specyfika naszej piłki. Sędziowie także nie szkodzą płynności gry. Każdy obcokrajowiec musi się do tego przyzwyczaić. Ważne jest również, że w Anglii gra się naprawdę wiele spotkań i to też ma znaczenie. - Jakie są pana zdaniem szanse awansu "Wilków" do Premiership: 60, 70, 80, 100%? - Nie patrzę na to w ten sposób. Wiem, że jesteśmy jedną z drużyn, która walczy o awans. Dla nas każde spotkanie jest jak gra o awans i każdy piłkarz ma w nadchodzących meczach dać z siebie sto procent. Przed nami 10 spotkań (rozmowa miała miejsce przed meczem ze Stoke City - przyp.red.) w lidze i 30 punktów do zdobycia. Na tym się tylko koncentrujemy. - Czym Glenn Hoddle zajmuje się jeszcze oprócz piłki nożnej? - Niczym (śmiech). Nie mam praktycznie na nic czasu, oprócz oczywiście tego, który poświęcam rodzinie. W okresie letnim, w przerwie ligowej, lubię zagrać w golfa. - Panie trenerze, na koniec mała nutka wspomnień. Pamięta pan mistrzostwa świata z 1986 roku? W meczu grupowym Polska nie dała wam rady i przegrała z Anglią 0-3? - Tak, tak, pamiętam tamten mecz i tamte mistrzostwa. Dotarliśmy do ćwierćfinału, gdzie ulegliśmy Argentynie 1-2. Początek mistrzostw nie mieliśmy udany. Najpierw przegraliśmy pierwszy mecz z Portugalią 0-1, potem zremisowaliśmy z Marokiem i musieliśmy wygrać z Polską, żeby awansować dalej. Byliśmy pod wielką presją przed tym spotkaniem. Ale udało się i wyszliśmy z grupy. - Czy zapadły panu w pamięci nazwiska Polaków z tamtego meczu? - Niewielu, niewielu, ale chwileczkę jednego pamiętam. Nazywał się... Gary Lineker (śmiech). W Wolverhampton rozmawiał Filip Surma (Canal+) Glenn Hoddle (27.10.1957) Lata Zespół Osiągnięcia 74-86 piłkarz Tottenham dwukrotnie Puchar Anglii (81, 82), Puchar UEFA (84), ponad 500 występów 87-91 piłkarz Monaco mistrzostwo (88) 91-93 grający trener Swindon awans do Division One (92/93) 93-96 grający trener Chelsea finał Pucharu Anglii (94), półfinał PZP (95) 96-99 selekcjoner Anglia 1/8 finału MŚŐ98 00-01 trener Southampton FC 01-03 trener Tottenham finał Pucharu Ligi (02) 04 - trener Wolverhampton 79-88 pomocnik 53 mecze, 8 goli reprezentancji udział w EuroŐ80,Ő88 Anglii oraz MŚ Ô82Ő86.