Manchester City, co oczywiste, był postrzegany jako niekwestionowany faworyt tego spotkania. Od samego początku podopieczni Pepa Guardioli byli drużyną lepszą i w pierwszej połowie właściwie tylko raz dopuścili rywali z piłką pod swoją bramkę. Na pierwszego gola gospodarze nie musieli czekać zbyt długo. Trafili bowiem już w 2. minucie meczu. Było to jednak samobójcze trafienie Daikiego Hashioki. Warto podkreślić, że było ono kuriozalne, a wszystko zakończyło się nokautem Japończyka. Haaland marnuje "setkę", a po chwili nokautuje rywala. Właśnie tak padł gol Erling Haaland rozpoczął ten mecz od zmarnowania dobrej okazji, ale przy drugiej dopisało mu ogromne szczęście. Norweski snajper uderzył piłkę bardzo mocno z woleja, a ta trafiła prosto w twarz nabiegającego na nią Daikiego Hashioki. Piłka odbiła się od twarzy japońskiego obrońcy Luton Town i... wpadła do bramki. Piłkarz gości padł na murawę i przez chwilę wyglądał, jakby trafił go Deontay Wilder z najlepszych lat swojej kariery. Po chwili na szczęście podniósł się i był gotów kontynuować grę. Jako że to trafienie zostało przypisane jako samobójczy gol Hashioki, Erling Haaland wciąż ma na swoim koncie "tylko" 19 goli w Premier League. Jest to wynik zdecydowanie słabszy niż przed rokiem (kiedy to uzbierał 36 bramek), ale i tak daje mu pierwsze miejsce w klasyfikacji króla strzelców Premier League. Tuż za nim, z 18 trafieniami, plasuje się Ollie Watkins z Aston Villa. Co za wieści dla fanów Barcelony. Porozumienie blisko, miliardowa klauzula odstępnego