Manchester City w piątek rozpocznie walkę o obronę tytułu mistrza Anglii. W poprzednim sezonie "Obywatele" na finiszu wyprzedzili Arsenal, a po tytuł sięgnęli dzięki wybitnej pomocy Erlinga Haalanda, który sezon skończył z 36 bramkami w lidze, zostając królem strzelców. W całym sezonie Haaland spisywał się doskonale, we wszystkich rozgrywkach strzelając aż 52 gole w 53 spotkaniach. Tym dziwniej brzmi fakt, że obecnie Norweg ma... największy największy strzelecki zastój w klubowej karierze. W sześciu ostatnich występach dla City Haaland nie zdobył ani jednej bramki i na trafienie czeka od 14 maja i ligowego meczu z Evertonem. Czytaj także - Haaland zaskoczył hojnością, wielki gest. "Superbohater" Seria Erlinga Haalanda bez zdobytej bramki: 17 maja, półfinał LM z Realem Madryt 4-0 (89 minut),21 maja, mecz Premier League z Chelsea 1-0 (16 minut),24 maja, mecz Premier League z Brighton 1-1 (90 minut),3 czerwca, finał FA Cup z Manchesterem United 2-1 (90 minut),10 czerwca, finał LM z Interem Mediolan 1-0 (90 minut),6 sierpnia, mecz o Tarczę Wspólnoty z Arsenalem 1-1 (64 minuty). To oznacza, że Haaland na zdobycie kolejnej bramki dla Manchesteru City - doliczając 39 minut gry po bramce z Evertonem - czeka już 478 minut. To najdłuższa taka passa w karierze. To dłuższy czas, niż trwała kwietniowa niemoc Roberta Lewandowskiego, która niepokoiła polskich fanów. Wówczas "Lewy" czekał na gola dla Barcelony 467 minut. Co więcej, przed spotkaniem z Evertonem Haaland zaliczył także dwa "puste" przebiegi. To znaczy, że w swoich ostatnich dziewięciu meczach (717 minut na boisku) dla Manchesteru City Norweg zdobył zaledwie jedną bramkę. Okazję do przełamania będzie miał w piątek przeciwko Burnley, w meczu inaugurującym sezon 2023/24 Premier League.