Jeszcze trzy kolejki temu sytuacja Arsenalu w tabeli wydawała się komfortowa i londyński klub był najpoważniejszym kandydatem do mistrzostwa Anglii. Miał bowiem aż osiem punktów przewagi nad wiceliderem. Wystarczyła jednak porażka z Evertonem i remis z Brenfordem, by Manchester City miał ekipę Mikela Artety na wyciągnięcie ręki. Przewaga bowiem stopniała do trzech punktów. Menedżer londyńczyków miał mnóstwo słusznych pretensji do zespołu odpowiedzialnego za wideoweryfikację. Okazało się, że przy wyrównującym golu dla Brentfordu "zapomnieli" wyrysować linię spalonego. Gdyby to zrobili, bramka nie zostałaby uznana. Arteta wręcz domagał się oddania dwóch punktów, co oczywiście nie jest możliwe. Jednak z powodu tego błędu Manchester City stanął przed szansą, by zrównać się punktami z Arsenalem. Był to też pojedynek dwóch hiszpańskich szkoleniowców - mistrza i ucznia. Pep Guardiola zdobył jako szkoleniowiec 32 trofea. Arteta przez 3,5 roku terminował u jego boku. Z Arsenalem zdobył na razie Puchar Anglii, ale kibice w północnym Londynie czekają na tytuł, pierwszy od prawie 20 lat. Arsenal - Manchester City. Kosztowna pomyłka Japończyka Przez nieco ponad 20 minut niewiele działo się na boisku, aż gola zdobyli goście. Koszmarny błąd popełnił Takehiro Tomiyasu. Naciskany przez Jacka Grealisha Japończyk zbyt krótko zagrał do Aarona Ramsdale’a, zza pleców obrońcy wyskoczył Kevin de Bruyne i kopnął nad bramkarzem. Arsenal rzucił się do odrabiania strat i Tomiyasu mógł się szybko zrehabilitować. Był sam w polu karnym, ale z jedenastu metrów uderzył wysoko nad bramką. Po chwili Bukayo Saka też miał świetną okazję, ale zwlekał ze strzałem i w końcu stracił piłkę. W 39. minucie centymetrów zabrakło Eddiemu Nketiahowi do wyrównania. Po jego akcji i strzale piłkę sprzed linii bramkowej wybił obrońca. Sędzia Anthony Taylor uznał, że w tej akcji Ederson sfaulował napastnika i podyktował rzut karny. Saka z jedenastu metrów świetnie zmylił bramkarza. Manchester nie radził sobie z atakami gospodarzy - zawodnicy City zaczęli grać na czas i ratować faulami. Żółtą kartkę za przedłużanie gry dostał Ederson, a za przekroczenie przepisów Bernardo Silva. Po pierwszej połowie był jednak remis, choć w doliczonym czasie po podaniu z rzut wolnego Rodri trafił w poprzeczkę. Przez 10 minut drugiej połowy było w miarę spokojnie aż Gabriel w starciu z Erlingiem Haalandem sfaulował go w polu karnym. Sędzia podyktował jedenastkę, ale dzięki VAR okazało się, że Norweg był na spalonym. To uratowało Arsenal. Arsenal - Manchester City. Druga połowa dla mistrzów Anglii W 66. minucie świetną akcję przeprowadzili gospodarze - Saka zagrał do Tomiyasu, ten podał w pole karne, ale Nketiah nie sięgnął piłki. W odpowiedzi goście mieli rzut wolny przy narożniku pola karnego. I Arsenal miał sporo szczęścia. Strzelali Rodri i Marhez, ale nie było gola. Po chwili ogromny błąd Ołeksandra Zinczenki, który stracił piłkę, naprawił Ramsdale i obronił strzał Haalanda. W 72. minucie bramkarz Arsenalu już nic nie poradził. Kolejny prosty błąd pod własnym polem karnym, tym razem Gabriela, już miał konsekwencje. Haaland zagrał do Ilkaya Gundogana, ten oddał do Grealisha, który dał prowadzenie Manchesterowi. Dziesięć minut później losy meczu były rozstrzygnięte. Gospodarze tylko patrzyli, jak rywale rozgrywają piłkę. Gundogan podał do de Bruyne, Belg do Haalanda, a Norweg trafił do siatki.