Choć w tym sezonie Liverpool gra w kratkę, to jednak w starciu z Nottingham Forest był murowanym faworytem. Ekipa prowadzona przez Stevena Coopera to jeden z autsajderów tegorocznych rozgrywek i większość ekspertów skazuje ją na spadek z Premier League. Po jedenastu kolejkach Forest mieli na swoim koncie tylko sześć punktów i zamykali ligową tabelę. Futbol bywa jednak nieprzewidywalny i potrafi kreować nieoczywistych bohaterów. Tak było właśnie w starciu Nottingham z "The Reds". Kapitalną partię w zespole gospodarzy zaliczył Dean Henderson, który obronił aż trzynaście strzałów rywali. Kilka jego interwencji było naprawdę wielkiej klasy, a obrona strzału głową Virgila van Dijka, już w doliczony czasie gry, pozwoliła Forest utrzymać sensacyjną wygraną. Czytaj także: "Lewy" został przez nich zupełnie pominięty Dał ją gol Taiwo Awoniyiego, który w 55. minucie wykorzystał mocne wstrzelenie piłki w pole karne z prawego skrzydła i na raty pokonał Alissona. Trafienie Nigeryjczyka zapewniło gospodarzom drugą wygraną w tym sezonie, bo goście, choć starali się znaleźć sposób na wyrównanie, nie dokonali tej sztuki już do ostatniego gwizdka. Zespół Juergena Kloppa zaliczył koszmarną wpadkę, nie pierwszą w tym sezonie. Wydawało się, że wygrana 1:0 z Manchesterem City to krok w stronę odbudowany drużyny, która ostatnimi laty zachwycała fanów w całej Europie, ale najwyraźniej były to przedwczesne oceny. Nottingham Forest - Liverpool FC 1:0 (0:0) Bramka: Awoniyi (55)