Dla Chelsea bieżący sezon jak na razie jest pasmem niepowodzeń - londyńczycy wygrali tylko cztery z dwunastu meczów i zajmują miejsce w połowie tabeli Premier League. W zupełnie innych nastrojach do niedzielnego spotkania podeszli zawodnicy Manchesteru City, którzy zdawali się mieć za sobą niedawny ligowy kryzys (dwie porażki z rzędu) i przyjechali do stolicy w roli drużyny z pierwszego miejsca. Początkowo wszystko układało się zgodnie z planem faworytów - City objęli prowadzenie w 25. minucie po rzucie karnym, który wykorzystał niezawodny Erling Haaland. Na odpowiedź Chelsea nie trzeba było jednak czekać długo - już po czterech minutach "The Blues" wyrównali za sprawą Thiago Silvy. Trybuny Stamford Bridge ponownie eksplodowały z radości jeszcze w pierwszej połowie, gdy Raheem Sterling dał gospodarzom prowadzenie. Nerwowo w klubie reprezentanta Polski. Mogą być zmiany Gracze Chelsea, którzy jeszcze kwadrans wcześniej przegrywali, zdołali więc nie tylko odrobić straty, ale też następnie zdobyć drugą bramkę. Nie był to jednak koniec emocji w tej części spotkania, gdyż w doliczonym czasie gry pierwszej połowy Manchester City wyrównał za sprawą Manuela Akanjiego. Haaland wjechał z piłką do bramki Tak jak City świetnie zakończyli pierwszą połowę, tak jeszcze lepiej zaczęli drugą. Nie minęło 90 sekund od wznowienia gry, a goście po raz drugi w tym meczu objęli prowadzenie. W polu karnym piłkę dostał Phil Foden, podał ją w poprzek linii bramkowej do Erlinga Haalanda, a ten niemal wślizgiem skierował ją do siatki, dosłownie wjeżdżając wraz z futbolówką do bramki. Gospodarze i tym razem potrafili jednak pokusić się o kolejny zryw, tym razem za sprawą Nicolasa Jacksona. Młody napastnik Chelsea pochodzący z Senegalu, który przed sezonem dołączył do drużyny, w 67. minucie zdobył bramkę, która mogła oznaczać remis i podział punktów. Obie drużyny nie chciały jednak na tym poprzestać - następne słowo należało do Manchesteru City. Już w końcówce, w 86. minucie Rodri uderzył z narożnika pola karnego. Piłka odbiła się jeszcze od jednego z rywali, a rykoszet zmylił bramkarza Chelsea. Karny dał Chelsea remis. Wyrównanie w doliczonym czasie gry I gdy wydawało się już, że szalony mecz przyniesie zwycięstwo liderowi tabeli, w 94. minucie Ruben Dias popełnił faul w polu karnym. Sędzia podyktował "jedenastkę", obdarował jeszcze żółtymi kartkami Jacksona i Jacka Grealisha, a po uspokojeniu sytuacji dał sygnał Cole'owi Palmerowi. Piłkarz Chelsea wykonał karnego doskonale i ustalając wynik na 4:4 zapewnił swojej drużynie punkt. Mistrzowie Polski zatrzymani w Szczecinie. Strzelali ślepakami