To telewizja zapewniła bogactwo pięciu topowym ligom w Europie - angielskiej Premier League, hiszpańskiej La Liga, Bundeslidze, francuskiej Ligue 1, włoskiej Serie A. Wartość kontraktu telewizyjnego Premier League to obecnie 2,3 mld. euro, Bundesligi - 1,16 mld., Ligue 1 - 1,15 mld., La Liga - 1,14 mld., Serie A - 1,4 mld. W Anglii Manchester City w ubiegłym roku z tego tytułu wzbogacił się o 149 mln funtów, a spadkowicz - West Bromwich Albion - o 94 mln funtów. Pandemia koronawirusa znacząco wpłynie jednak na spadek dochodów z tego źródła. "Wielka piątka" zarobi mniej, jeszcze nie wiadomo, o ile mniej, bo wszędzie trwają dyskusje, analizy, spory. Jak zakończyć sezon? Czy zakończyć sezon? O ile zmniejszyć wypłaty dla klubów? Premier League. Bez transmisji? Aż 762 mln funtów strat W Anglii anulowano już sezon w ligach amatorskich. Całkiem możliwe, że podobnie będzie z Premier League i pozostałymi ligami zawodowymi. Coraz więcej jest głosów, że w obliczu pandemii nie da się normalnie grać, nawet jeśli rozgrywki wznowione zostałyby w maju. Aby tak się stało potrzeba zgody 14 z 20 klubów angielskiej elity. Podczas telekonferencji nie było zgody w tej sprawie. Gra toczy się o dużą stawkę. Magazyn "The Athletic" wyliczył, że w przypadku gdyby sezon został wyzerowany kluby z PL straciłyby ok. 762 milionów euro! Wszystkie stacje telewizyjne, do których należą prawa - Sky, BT Sport i Amazon wolałyby jednak innego rozwiązania. Postulują, żeby grać, a najlepiej byłoby, żeby sezon zakończył się meczami bez udziału publiczności. W Anglii do rozegrania zostało dziewięć kolejek. Gdyby sezon definitywnie zakończono najbardziej stratny będzie Liverpool. Nie tylko nie zarobiłby na transzach telewizyjnych, ale nie zdobyłby tytułu, na który czeka 30 lat. "The Reds" potrzebują dwóch zwycięstw do przypieczętowania mistrzostwa. Bundesliga. Niewyobrażalne kłopoty klubów W Niemczech straty wszystkich klubów zawodowych 1. i 2. Bundesligi wylicza się na 370 mln euro. - Jeśli wszystkie nasze kluby nie otrzymają pieniędzy z telewizji z powodu zakończenia sezonu słabsze kluby popadną w niewyobrażalne kłopoty - powiedział prezes Rady Nadzorczej Bayernu Monachium Karl-Heinz Rummenigge. To dlatego większość prezesów jest za tym, by dokończyć rozgrywki bez względu na termin i okoliczności. Dopuszcza się możliwość spotkań bez udziału publiczności. Bundesliga znajduje się w trudnym czasie z innego powodu. Na maj zaplanowane jest spotkanie w sprawie kontraktu telewizyjnego na lata 2021 - 2025. Obecna sytuacja może spowodować, że jego wartość znacznie spadnie. Z punktu widzenia sportowego nic nie zostało rozstrzygnięte. Na dziewięć kolejek przed końcem Bundesligi Bayern Monachium prowadzi z czterema punktami przewagi nad Borussią Dortmund. La Liga i Serie A. W cieniu wielkiej tragedii Hiszpania zawiesiła rozgrywki 1 i 2. ligi 12 marca. Prezydent La Liga Javier Tebas wyliczył już, że zawieszenie rywalizacji wygeneruje straty w wysokości 550 milionów euro tylko z powodu braku wypłat z kasy stacji telewizyjnych. Na razie nie ma decyzji firmy Telefonica, która wykupiła prawa za 3 mld euro za trzy sezony. Telekomunikacyjny gigant pokazuje 9 z 10 spotkań w kolejce. Zarówna Telefonicam, jak i kluby chcą dokończyć sezon, również wtedy, gdy trzeba go będzie rozegrać latem. - Trzeba koniecznie to zrobić i grać, jeśli będzie to możliwe. Jeśli tego nie zrobimy straty wyniosą 30 procent budżetów klubów. Uważam, że łącznie europejski futbol może stracić w tym roku siedem miliardów euro - alarmuje w hiszpańskim radio Jaume Raures, szef medialnej firmy MediaPro. W Hiszpanii sytuacja sanitarna pogarsza się z dnia na dzień. Coraz więcej zakażonych, coraz więcej ofiar. Nikt przy zdrowych zmysłach nie jest w stanie zaplanować wznowienia ligi. We Włoszech liczba ofiar śmiertelnych zbliża się do 10 tys. Także wielu piłkarzy zostało zakażonych, przechodzi kwarantannę. Sytuacja w kraju jest tragiczna. Mimo wszystko jednak mówi się także o piłce nożnej i jej przyszłości. Stacja telewizyjna Sky i platformy Dazn i IMG zapowiedziały, że nie wypłacą ostatniej transzy z tytułu kontraktu z ligą. To kwota 233 milionów euro. W przypadku włoskich klubów często przekracza 60 procent całego budżetu. Kluby są w tak złej sytuacji, że już teraz proszą o to, by awansem przekazać im kwoty z przyszłorocznego kontraktu telewizyjnego. Zwróciły się również o zawieszenie tzw. "Ustawy o godności". Została wprowadzona w ubiegłym roku i nakazała m.in. zakaz reklamowania się firm bukmacherskich w piłce nożnej i sponsorowania klubów. Ligue 1. Najpierw żółte kamizelki teraz pandemia. Telewizje nie chcą płacić We Francji główna stacja pokazująca mecze Ligue 1 (ale także Ligue 2) postawiła sprawę jasno. 4 kwietnia nie przekaże klubom kolejnej raty - w wysokości 110 milionów euro. Podobnie ma postąpić stacja beIN Sports, która powinna przekazać na konto francuskiej ligi (LFP) 46 milionów euro. - Nie możemy płacić, bo rozgrywki zostały zawieszone, mecze nie są rozgrywane i w związku z tym nie ma transmisji na naszej antenie - mówi w dzienniku "L’Equipe" Maxim Saada, szef beIN Sports. Trwają negocjacje, żeby wypracować porozumienie. Sytuacja jest trudna. Francuski Canal+ ma na pieńku z władzami ligi francuskiej, bo w ubiegłym sezonie musiał odwołać wiele transmisji, gdy mecze były przekładane w związku z protestami "żółtych kamizelek". Poza tym, telewizje sportowe na całym świecie notują gwałtowny spadek oglądalności. Jak większość firm odczuwają ekonomiczne skutki koronawirusa. Negocjowane są zmiany w kontrakcie, bo jeśli rozgrywki zostaną dokończone, to w okrojonej formie. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem są mecze co trzy dni i to o jednej porze. Ale tak jak wszędzie w Europie nikt nie jest w stanie co się wydarzy za tydzień, za miesiąc albo dwa. Na razie pewne są tylko straty finansowe. Olgierd Kwiatkowski