Po przerwie na mecze reprezentacji wróciła Premier League i na "dzień dobry" otrzymaliśmy danie główne. Derby Merseyside pomiędzy Liverpoolem a Evertonem elektryzują zawsze nie tylko całą Anglię, ale również te starcia są mocno wyczekiwane przez polskich fanów. Na papierze - i to bez dwóch zdań - mocniejszą kadrą dysponują The Reds, jednak The Toffees do derbów podchodzą jak do meczu o życie i starają się być godnym, stwarzającym kłopoty rywalem.W poprzednich dziesięciu spotkaniach rozegranych na wszystkich frontach pięć zwycięstw odniósł Liverpool, czterokrotnie padł remis i raz wygrał Everton. Ta wygrana 20 lutego 2021 roku na Anfield była wyjątkowa (czasy na Goodison Park Carlo Ancelottiego), bo jedyna z ostatnich 28 spotkań. Niespodziewanie w 1. minucie odważnie zaatakowali goście, kiedy Dwight McNeil posłał piękne dośrodkowanie z lewego skrzydła prosto na głowę Dominica Calverta-Lewina. Napastnik gości skierował piłkę prosto w środek bramki, a tam stał Alisson Becker. Z Premier League na zaplecze Ekstraklasy. Nietypowa rola trenera Liverpool - Everton. Ashley Young od bohatera do zera W kolejnych minutach swoje akcje ofensywne przeprowadzali podopieczni Juergena Kloppa. Troszkę zakotłowało się w polu karnym Evertonu, lecz akcje gospodarzy nie do końca się kleiły. Brakowało w nich dokładności. W końcu, w 13. minucie, Liverpool skontrował przeciwnika. Dominik Szoboszlai popędził z piłką pod "szenastkę" rywali i odegrał ją do Luisa Diaza. Kolumbijczyk wszystko wykonał dobrze, ale przed stratą gola gości uchronił wślizg Ashleya Younga.Były wieloletni piłkarz Manchesteru United nie był - i już nigdy nie będzie - ulubieńcem publiczności na Anfield. 38-latek po tym dobrym zagraniu wykrzyczał w kierunku kolegów kilka cierpkich słów za to, że nie wrócili się pod bramkę. Wnioski nie zostały jednak wyciągnięte, bo zaledwie cztery minuty później Liverpool znów skontrował. Tym razem przed zagrożeniem uratował wślizg Amadou Onany. Mniej widoczny był gwiazdor The Reds - Mohamed Salah. Egipcjanin nie byłby jednak sobą, gdyby nie zagroził rywalom. Wygrał pojedynek bark w bark z McNeilem, odebrał piłkę i zakręcił ją po długim słupku. Przestrzelił. Zaskakujące wyróżnienie dla reprezentanta Polski. Tego się nie spodziewał Wraz z upływem kolejnych minut Everton miał coraz więcej szczęścia. Powoli pojawiały się problemy z blokiem obronnym. Żółtą kartkę miał Young, napomniany w ten sam sposób został też stoper James Tarkowski. Później jeszcze chwilowe kłopoty zdrowotne miał Vitalii Mykolenko. W 37. minucie Young przeszedł drogę z bohatera do zera. Obejrzał drugą żółtą kartkę za przewinienie na Diazie. Anglik przegrał pojedynek i podciął rywala. Po faulu mógł liczyć tylko na litość arbitra, ale Craig Pawson nie dał mu ostatniej szansy weteranowi, wyrzucając go z boiska.Od tego momentu Liverpool jeszcze bardziej przycisnął. Kilka dośrodkowań wykonał choćby Kostas Tsimikas. Grek nigdy nie był pierwszym wyborem niemieckiego szkoleniowca na lewej stronie obrony, ale z powodu kontuzji nie wystąpił Andrew Robertson. Szkot na zgrupowaniu reprezentacji doznał urazu barku i... może nie zagrać do końca roku. Media nie mają złudzeń, fatalna sytuacja Fabiańskiego. Były reprezentant na wylocie Liverpool - Everton. Tak Sean Dyche utrudnił grę rywalom, ale... rezerwowi przynieśli pecha Słynący z gry defensywnej i utrudniania gry rywalom Sean Dyche doskonale wiedział, co musi zrobić, aby zwiększyć szanse Evertonu na wywiezienie remisu. Osłabieni The Toffees nie mogli na nic innego liczyć. Dyche wprowadził na boisko dwóch obrońców kosztem dwóch ofensywnych piłkarzy i... gospodarze nie mieli aż tak wielu sytuacji podbramkowych.W 64. minucie Pawson doprowadził do wściekłości Dyche'a, bo nie pokazał drugiej żółtej kartki Konate. Był to faul taktyczny, zatem kara była wskazana. Tutaj sędzia wykazał się jednak pobłażliwością. Tej pobłażliwości nie zabrakło również w kierunku Evertonu, kiedy rezerwowy Nathan Patterson podciął we własnym polu karnym Diaza. VAR przyjrzał się ten sytuacji, natomiast - ku zdziwieniu faulowanego i Juergena Kloppa - sędzia nakazał grać dalej. Chwilę później jednak drugi z wprowadzonych przez Dyche'a rezerwowych - Michael Keane zagrał piłkę ręką. Tutaj VAR nie miał już wątpliwości, Pawson podbiegł tylko do monitora, aby się upewnić, czy powinien wskazać na wapno. Z jedenastu metrów pewny strzał oddał Mohamed Salah i Liverpool objął prowadzenie. Długo wydawało się, że będzie to strzał na wagę trzech punktów. Liverpool w ostatnich minutach miał kilka szans na podwyższenie wyniku, ale aż do 97. minuty piłkarzom brakowało skuteczności. Najbliżej był Harvey Elliot, którego potężny strzał z dystansu na poprzeczkę zbił Jordan Pickford. The Reds wygrali jednak w derbach 2:0, bo Mohamed Salah raz jeszcze trafił do siatki, wykorzystując kontrę gospodarzy. Sebastian Zwiewka, INTERIA