Arsenal pokonał w środowy wieczór na The Emirates Stadium Everton 3:0. Można chyba już powiedzieć, że podopieczni Mikela Artety wyszli z kryzysu - wcześniej wygrali z Aston Villą i Leicester City. Przypomnijmy, że przed tymi spotkaniami dwukrotnie przegrali z Manchesterem City, raz z Evertonem, a do tego doszedł remis z Brentford. Przeciwko piłkarzom Seana Dyche'a długo gra im się nie układała, było sporo niedokładności, jednak zespół z Londynu pokazał zabójczą efektywność w końcówce pierwszej połowy. W 40. minucie Bukayo Saka odebrał świetne podanie od Ołeksandra Zinczenki i swoją słabszą, prawą nogą huknął po bliższym słupku Jordana Pickforda. "The Tofees" dobił w doliczonym czasie gry Gabriel Martinelli. W drugiej połowie "Kanonierzy" znowu potrzebowali kilku chwil, by się rozkręcić, ale gdy już to zrobili, dali kolejne dowody swojej wyższości. Grali szybką, kombinacyjną piłkę, za którą defensorzy ekipy z Goodison Park nie byli w stanie nadążyć. Na 3:0 podwyższył Martin Odegaard, a na 4:0 wspomniany Martinelli po dwóch szybkich podaniach od Zinczenki i Eddiego Nketiaha. Mimo rozstrzygniętego wyniku Jakub Kiwior nie wszedł na boisko - na swój debiut będzie musiał jeszcze poczekać. Arsenal - Everton 4:0 (2:0)Saka 40', Martinelli 45+1', 71', Odegaard 80' Liverpool wraca na zwycięską scieżkę? Triumf nad Wolverhampton Z kolei na Anfield odbyło się spotkanie Liverpoolu z Wolverhampton. "The Reds" chcieli zlizać chociaż częściowo rany po porażce 2:5 z Realem Madryt i remisie 0:0 z Crystal Palace. Udało im się to, choć na gole musieli poczekać dość długo, mimo tego, że dominowali przez niemal całe spotkanie. Do siatki trafił Darwin Nunez, ale jego bramka nie została uznana przez faul w ofensywie Luisa Diaza. Na listę strzelców wpisali się jednak Virgil van Dijk w 73. oraz Mohamed Salah w 77. minucie. Liverpool - Wolverhampton 2:0 (0:0)Van Dijk 73', Salah 77' Kibice Arsenalu mogą nieco odetchnąć, bo ich ulubieńcy mają w tabeli pięć punktów przewagi nad wiceliderem, Manchesterem City i wreszcie taką samą liczbę rozegranych meczów. Z kolei Liverpool awansował na szóstą lokatę. Do czwartego Tottenhamu traci sześć "oczek", choć ma jeszcze jedno starcie zaległe względem "Kogutów". Między oboma zespołami znajduje się jeszcze Newcastle United.