Manchester United fatalnie rozpoczął to spotkanie. Pierwsza poważna niefrasobliwość Marcusa Rashforda, a następnie formacji obronnej zakończyła się dla gospodarzy stratą gola. W tej sytuacji znakomitą akcją popisał się stoper Micky can de Ven, który jak czołg wbiegł z piłką w pole karne i posłał futbolówkę w pole karne płaskim dośrodkowaniem. Tam wbiegał Brennan Joshnson, który bezlitośnie sfinalizował akcję. Od 3. minuty było już 1:0 dla Tottenhamu. W 22. minucie tego spotkania Manchester United stworzył sobie jedną naprawdę dobrą okazję, ale zmarnował ją Joshua Zirkzee. Warto wspomnieć, że do tej pory Spurs byli stroną o wiele lepszą i powinni prowadzić już 3:0. Wcześniej w jednej sytuacji słupek uratował Andre Onanę. Karol Świderski kontra Lionel Messi. Co za mecz, Argentyńczyk nie wytrzymał Przegrywając, zobaczyli czerwoną kartkę. Strata kapitana okazała się koszmarem Przed końcem pierwszej połowy Manchester United otrzymał kolejny bolesny cios. Bruno Fernandes poślizgnął się na murawie i pod wpływem chwili wykonał bardzo nieodpowiedzialny ruch wyprostowaną nogą w kierunku nogi Jamesa Maddisona. Portugalczyk trafił w piszczel Anglika, a sędzia od razu pokazał mu czerwoną kartkę. Na stratę Bruno Fernandesa trener zareagował zmianą. Wprowadził na murawę Masona Mounta, który od bardzo długiego czasu znajduje się w bardzo kiepskiej formie. Zdjął natomiast Kobiego Mainoo, czyli zawodnika, który jako jeden z nielicznych w ekipie "Czerwonych Diabłów" potrafi zrobić różnicę na boisku. Później pojawiła się informacja, że Mainoo mógł doznać urazu. Druga połowa nie zapowiadała się dla gospodarzy najlepiej. Kibice Manchesteru United zgromadzeni na Old Trafford nie mieli wątpliwości. W jednej z przyśpiewek sugerowali, że następnego dnia holenderski szkoleniowiec zostanie zwolniony. Początek tego sezonu w wykonaniu jego drużyny jest gorzej niż rozczarowujący. Rzeczywiście, w tym momencie posada ten Haga wydaje się bardzo niestabilna. Jego kadencja po tym meczu może dobiec końca. Rzeczywistość tutaj nie zaskoczyła. Manchester United szybko stracił kolejnego gola autorstwa Dejana Kulusevskiego. W osłabieniu podopiecznym Erika ten Haga trudno było stworzyć sobie jakąkolwiek klarowną okazję do zdobycia bramki kontaktowej. Później jednak sytuacja uległa zmianie. Manchester United walczył, ale nadszedł kolejny cios Mimo gry w osłabieniu gospodarze zaczęli walczyć. W niektóych momentach nawet zaskakująco odważnie. W 68. minucie Casemiro był bardzo bliski zdobycia gola. Później piłkarze Manchesteru United jeszcze kilka razy dali się we znaki rywalom. Bramki jednak nadal nie udało się zdobyć. W 77. minucie ten mecz praktycznie się skończył. Dominic Solanke, jak na rasowego napastnika przystało, wbiegł w odpowiednią przestrzeń w idealnym momencie, gdy Sarr zgrywał piłkę dośrodkowaną z rzutu rożnego. Anglik tylko wsadził nogę i wbił piłkę do siatki. Na tablicy świetlnej widniał już wynik 0:3. Na około 10 minut przed końcem meczu Manchester United znów musiał zmierzyć się z problemem w postaci urazu. Tym razem z boiska musiał zostać zdjęty Mason Mount, który pojawił się na nim pod koniec pierwszej połowy. Anglik zszedł z rozciętą głową, więc nie było sensu ryzykować jego zdrowiem, tym bardziej że wynik był już beznadziejny. W następnej kolejce Premier League Manchester United czeka bardzo trudny mecz wyjazdowy z Aston Villa. Tottenham Hotspur natomiast zagra z Brighton - również na wyjeździe. Jednak zanim dojdzie do zmagań na szczeblu Premier League, Tottenham zagra w Lidze Europy na stadionie Ferenvaros. Manchester United natomiast tego samego dnia zagra na wyjeździe z FC Porto.