Dlaczego Jose Mourinho nie zdecydował się złożyć apelacji w sprawie zawieszenia na jeden mecz? - Dlatego, że mecz jest jutro i z góry znam wynik odwołania. Dlatego zdecydowałem się poddać - rozkłada ręce menedżer Chelsea. Czy to była ciężka decyzja? - Nie chcę o tym mówić - uciął "Mou". Czy to oznacza, że kara jest słuszna? - Nie. Po prostu uważam, że walczyć w z góry przegranej bitwie to czysta głupota - dodaje Jose. Na pytanie: "Jak zatem zamierza prowadzić mecz, robić zmiany? Kto w tym pana wyręczy?" Mourinho odpowiedział bezczelnie: - Ja. Ale pan nie może się komunikować z ławką - zauważył dziennikarz. - Wiem, ale to ja nadal jestem szefem tego zespołu - nie dał za wygraną menedżer. Czyli da pan swojemu sztabowi plan na mecz ze Stoke City - nagabywał reporter? - Cała odpowiedzialność leży po mojej stronie. Moi współpracownicy są absolutnie wolni od jakiejkolwiek presji, która nie wiąże się z ich pracą, odpowiedzialność spoczywa na mnie - mówi dobitnie Jose. - Wiedzą, co mają robić. Wybieram skład, przewiduję wszystko, co mogę, różne aspekty meczu i różne zwroty akcji, jakie mogą się zdarzyć. Najważniejsze, że staram się przygotować piłkarzy i asystentów jeszcze lepiej niż kiedykolwiek. To jedyna droga - nie kryje "The Special One". - To jeden z tych meczów, w którym menedżer nie bierze udziału, nie może podpowiedzieć ani słowa. Są różne style pracy. Niektórzy siedzą na ławce przez 90 minut, obserwują, inni - w tym ja, próbujemy wejść w interakcję, dajemy z siebie wszystko - dodaje "Mou". Szkoleniowcowi “The Blues" nie podobają się takie kary (angielskie media podają, że "Mou" podpadł wejściem do szatni sędziów w przerwie meczu z West Hamem). - To wszystko zmierza w złym kierunku. Lada chwila wielu menedżerów może znaleźć się na trybunach. Takie decyzje powinny zapadać po poważnych przewinieniach, przejawach agresji, a nie po kilku słowach, narzekaniach - dowodzi Jose. - Dyskwalifikacje trenerów zdarzają się za często nie tylko w naszej, anigielskiej federacji, ale też innych europejskich - uważa. Na pytanie o to, czy Chelsea zamierza się zrewanżować za porażkę w Pucharze Ligi po rzutach karnych na Stoke, “Mou" odparł: - Rewanż za co? Za wypadnięcie po karnych z Pucharu Ligi? Co ma być problemem? Rewanż za co? Może wygracie tym razem - zagaił dziennikarz? - Dlaczego mamy się rewanżować? Zagraliśmy dobry mecz, kibice byli przyjaźnie nastawieni do nas, a nasi fani byli wręcz fantastyczni. To był wielki mecz, , dobre show dla każdego, z dobrą pracą sędziego. Jeden zespół strzelił o jednego karnego więcej. Jeden zespół opuścił murawę szczęśliwy, drugi nie, ale wszystko było normalnie. Za co tu się rewanżować, panie?! Poproszony o zdanie na temat Williana, Mourinho posypał komplementami: - Willian gra bardzo dobrze w ostatnim okresie i jest otoczony innymi zawodnikami, którzy również grają dobrze. By być szczerym, muszę powiedzieć, że zdarzały się momenty, w których czułem, że on jest może nie osamotniony, ale odizolowany od reszty. Teraz na szczęście widzę go w środku tego wszystkiego, w pozytywnym kontekście. Cały zespół gra dobrze, stara się prać lepiej i lepiej. Pytanie o Williana jest zasadne, chłopak jest wspaniały - kończy Jose Mourinho.