W pierwszej połowie tego spotkania Manchester City był stroną zdecydowanie przeważającą. Gospodarze praktycznie co kilka minut stwarzali sobie dobre okazje strzeleckie, ale bardzo dobrze dysponowany był bramkarz "Kanonierów", Aaron Ramsdale. Ostatecznie nawet świetny golkiper Arsenalu musiał skapitulować przed wspaniałą grą drużyny Guardioli. Najpierw pięknego gola po podaniu Erlinga Haalanda zdobył Kevin De Bruyne. Tuż przed przerwą znakomite dośrodkowanie tego ostatniego wykorzystał John Stones. Sędzia początkowo odgwizdał Anglikowi spalonego, ale po analizie VAR okazało się, że gol został zdobyty prawidłowo. Po pierwszych 45 minutach Arsenal FC był już po dwóch knockdownach i znalazł się w bardzo trudnej sytuacji przed drugą odsłoną. W tym momencie można było już odnieść wrażenie, że upragnione mistrzostwo Anglii wymyka się z rąk podopiecznym Artety. Arsenal był bez szans. Manchester City zaprezentował swoją siłę W drugiej połowie obraz gry diametralnie się nie zmienił. Arsenal co prawda zdołał wykreować sobie kilka obiecujących okazji, ale żadnej z nich nie potrafił zamienić na gola, który dałby mu przynajmniej małe nadzieje na remis. Bramka po zmianie stron padła, ale ponownie była ona dziełem drużyny gospodarzy. Erling Haaland zaliczył drugą asystę, a na listę strzelców po podaniu Norwega ponownie wpisał się Kevin De Bruyne. Można powiedzieć, że tego dnia obaj zawodnicy zamienili się zadaniami. Bramka Belga nie była jednak jedyną, jaka padła po zmianie stron. "Kanonierzy" w samej końcówce regulaminowego czasu gry doczekał się swojego trafienia. Honorowa bramka dla gości miała dość niespodziewanego autora, a był nim Rob Holding, który tego dnia zastępował kontuzjowanego Williama Salibę. W ostatniej akcji meczu również Erling Haaland doczekał się swojego trafienia w tym spotkaniu. Norweg zdobył tym samym 33. bramkę w Premier League i pobił tym samym rekord Mohameda Salaha. Wielki hit ligi angielskiej zakończył się zwycięstwem "Obywateli" 4:1. W tym momencie Manchester City traci dwa punkty do liderującego Arsenalu, dla do końca sezonu rozegra o dwa spotkania więcej od "Kanonierów". Teraz to właśnie "Obywatele" są murowanym faworytem do zdobycia trzeciego z rzędu mistrzostwa Anglii.