Pojedynek z Fulham rozpoczął się dla Manchesteru zgodnie z planem. Zastępujący Erlinga Haalanda w wyjściowym składzie Julian Alvarez w 17. minucie dał gospodarzom prowadzenie. Wkrótce jednak "Obywateli" spotkały dwa nieszczęścia, jedno będące konsekwencją drugiego. Erling Haaland wyszarpał wygraną w 95. minucie Joao Cancelo nadmierną ostrość w polu karnym przypłacił ukaraniem czerwoną kartką, a w dodatku sędzia podyktował "jedenastkę". Drugi, skuteczny cios z 11. metrów wyprowadził Andreas Pereira. Wynik bardzo długo się nie zmieniał i niektórzy już godzili się z podziałem punktów. Ale od czego jest Haaland! To właśnie bramkostrzelny Norweg, który na plac gry wszedł w 64. min, został bohaterem spotkania, choć najpierw łapał się za głowę po nieuznanej bramce w 74. min (odgwizdana pozycja spalona). Wszystko rozstrzygnęło się już w doliczonym czasie gry, a presja na Haalandzie była ogromna. Bezbłędnie jednak wykonał rzut karny i w 95. minucie uszczęśliwił kibiców na Etihad Stadium. W ostatnich sekundach 22-latek jeszcze raz zapisał się w protokole meczowym, gdy za niesportowe zachowanie obejrzał żółtą kartkę.