Wydawać by się mogło, że największym ciosem dla Manchesteru City będzie odejście Ilkaya Gundogana do FC Barcelona. Niemiec w poprzednim sezonie był absolutnie kluczowym piłkarzem "Obywateli", którzy sięgali po "potrójną koronę". I rzeczywiście - pomocnik w "Dumie Katalonii" gra bardzo dobrze, a w szeregach "The Citizens" wyraźnie da się odczuć jego brak, ponieważ nowoprzybyły do zespołu Mateo Kovacić nie jest nawet w połowie tak dobry jak Gundogan. Festiwal błędów Guardioli. Można wyróżnić ten najpoważniejszy Pep Guardiola latem sprowadził również Josko Gvardiola, który kosztował 90 milionów euro. Chorwat pierwsze miesiące w nowym klubie miał nieudane, ale w ostatnim czasie da się zauważyć, że kataloński szkoleniowiec zaczyna robić z niego zawodnika na miarę tej ceny. Jeremy Doku, który przychodził za 60 milionów euro, może pochwalić się dobrym dryblingiem i miewa jedynie przebłyski. Na ten moment nie jest to godny następca Riyada Mahreza, który latem przeniósł się do Arabii Saudyjskiej. Matheus Nunes, czyli kolejny piłkarz, który został kupiony za 62 miliony euro, w Manchesterze City wygląda jak ciało obce. Trener nie daje mu zbyt wielu szans na grę, jakby doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo się co do niego pomylił. Błędów popełnionych przez Pepa Guardiolę w ostatnich miesiącach było sporo, a jednym z najpoważniejszych, a może wręcz tym, który dziś najbardziej boli katalońskiego szkoleniowca, jest sprzedanie Cole'a Palmera do Chelsea FC za 47 milionów euro, czyli zdecydowanie mniej niż wynosiła cena każdego piłkarza sprowadzonego latem na Etihad Stadium. Cole Palmer od początku tego sezonu zachwyca, a im więcej meczów w barwach Chelsea rozegrał, tym większy wpływ na grę tej drużyny posiada. Do tej pory 21-letni Anglik wziął udział w 39 spotkaniach "The Blues", zdobył w nich 21 goli i zanotował 12 asyst (to w klasyfikacji kanadyjskiej daje mu najwięcej punktów w Premier League) Warto wspomnieć, że Palmer nie jest napastnikiem, a nominalnym ofensywnym pomocnikiem mogącym grać również na prawym skrzydle. Z konieczności wynikających z kontuzji w ekipie "The Blues" (głównie Christophera Nkunku), Palmer grywał również jako "fałszywa 9". W tej roli również sprawdzał się znakomicie. Palmer dźwiga Chelsea na swoich barkach. Idzie po nagrodę MVP sezonu Na początku sezonu wydawało się, że to właśnie wspomniany wyżej Nkunku będzie w Chelsea FC pełnić rolę lidera ofensywy. Francuz boryka się jednak z kontuzjami, które kompletnie zaprzepaściły ten sezon. W jego "buty" wskoczył więc Cole Palmer, który przeszedł najśmielsze wyobrażenia kibiców. Zdawano sobie sprawę, że w tym zawodniku drzemie duży potencjał, ale w tym momencie jest on faworytem do zostania MVP całego sezonu angielskiej Premier League. Przypomnijmy, że jest to piłkarz, który w tym momencie na swoich barkach niemalże w pojedynkę dźwiga 10. zespół w ligowej tabeli, co nie jest zadaniem łatwym. Skład Chelsea FC składa się w dużej mierze z transferowych "niewypałów" lub piłkarzy, którzy dopiero zaczynają wychodzić z głębokiego kryzysu. Trener Mauricio Pochettino powoli "reanumuje" zawodników takich jak Mychajło Mudryk, Noni Madueke, Moises Caicedo, Malo Gusto, Marc Cucurella czy Axel Disasi. Cole Palmer spadł mu natomiast z nieba, ponieważ za 47 milionów euro Argentyńczyk otrzymał gotowy produkt w postaci piłkarza, który widzi więcej i sam potrafi wygrywać ważne mecze. Tak właśnie wydarzyło się w czwartek 4 kwietnia, kiedy Chelsea podejmowała Manchester United. Cole Palmer zdobył gola w pierwszej połowie, ale później jego zespół stracił dwubramkową przewagę i doszło do tego, że w 9. doliczonej do drugiej połowy minucie przegrywał z "Czerwonymi Diabłami" 2:3. Właśnie wtedy Cole Palmer wziął sprawy w swoje ręce. Najpierw zdobył wyrównującego gola po rzucie karnym wywalczonym przez Noniego Madueke (tu zawinił faulujący i spóźniony Diogo Dalot), a następnie wykorzystał gapiostwo rywali przy rzucie rożnym, otrzymał podanie i mocnym strzałem swoją lepszą lewą nogą skierował piłkę do siatki. W tym momecie trybuny Stamford Bridge eksplodowały, a Chelsea dopisała sobie trzy cenne punkty do swojego dorobku ligowego. W tym sezonie Premier League można wyróżnić wielu znakomitych piłkarzy: Alexisa Mac Allistera z Liverpoolu, Phila Fodena z Manchesteru United, Olliego Watkinsa z Aston Villa czy Heung-Min Sona z Tottenhamu. W tym momencie, na kilka kolejek przed końcem, gwiazda każdego z nich blednie jednak przy Cole'u Palmerze, którego wartość rynkowa od początku sezonu wzrosła o ok. 40 milionów euro (teraz portal transfermarkt wycenia go na 55 milionów) i nie ulega wątpliwości, że wzrośnie jeszcze bardziej. W reprezentacji Anglii Cole Palmer ma w swojej formacji niesamowicie mocną konkurencję w postaci piłkarzy takich jak Jude Bellingham, Bukayo Saka, Phil Foden czy James Maddison. Możliwe jednak, że Gareth Southgate planuje powierzyć mu jakąś rolę na zbliżającym się Euro 2024. Biorąc pod uwagę jedo niesamowitą dyspozycję, trudno oczekiwać, żeby stało się inaczej.