West Ham United jesienią spisywał się znakomicie. Zespół znajdował się w ścisłej czołówce ligowej tabeli, ale po Nowym Roku wyraźnie spuścił z tonu. O ile wcześniej walczył o czołową szóstkę Premier League, o tyle teraz plasuje się na ósmym miejscu. "Młoty" w 2024 roku wygrały tylko trzy mecze ligowe, a w niedzielę zmierzył się z 15. w tabeli Crystal Palace. Oba zespoły nie prezentują się w ostatnich tygodniach zbyt dobrze, ale to goście uchodzili za faworytów. Zamiast tego gospodarze rozbili drużynę West Hamu, w której od początku między słupkami wystąpił Łukasz Fabiański Koszmarny mecz dla Łukasza Fabiańskiego. Jego West Ham został rozbity Piłkarze Crystal Palace wyszli na prowadzenie już w siódmej minucie. Dośrodkowanie w pole karne z lewego skrzydła posłał Joachim Anderesen, a tam do piłki najwyżej wyskoczył Michael Olise, który z bliskiej odległości pokonał bezradnego Łukasza Fabiańskiego. Drugiego gola gospodarze zdobyli w 16. minucie. Wówczas prostopadłe podanie w pole karne otrzymał Jean-Philippe Mateta i oddał płaski strzał na bramkę, ale Polak zdołał odbić piłkę nogą. Zrobił to na tyle pechowo, że dopadł do niej Eberechi Eze, który skierował futbolówkę do siatki efektownymi nożycami. Już pięć minut później "Młoty" przegrywały 0:3. Tym razem gospodarze zanotowali trafienie przy pomocy... piłkarza West Hamu. Emerson interweniował na tyle niefortunnie, że wyglądało to, jakby oddawał strzał na bramkę i zdezorientowany Fabiański przy tak bliskiej odległości nie mógł nic zrobić. W 31. minucie były reprezentant Polski wyciągał piłkę z siatki już po raz czwarty. Piłkarze Crystal Palace z łatwością rozmontowali defensywę rywala i w sytuacji sam na sam Fabiańskim górą okazał się Mateta. Piłkarze Davida Moysea po części meczu, w której zupełnie nie potrafili nawiązać walki, wreszcie zdołali odpowiedzieć. W 40. minucie mieli rzut wolny w środkowej strefie boiska, który rozegrali "na krótko". Po chwili zostało posłane dośrodkowanie w pole karne gospodarzy, gdzie Tomas Soucek zagrał głową do Michaila Antonio, a ten wyciągnął nogę i trafił do siatki. Po pierwszej połowie West Ham przegrywał ostatecznie 1:4. Gdy fani zespołu Fabiańskiego mogli mieć nadzieję na to, że ich ulubieńcom uda się nawiązać walkę w drugiej połowie, w 64. minucie ich nadzieje rozwiał Mateta, który po podaniu od Eze, posłanego między nogami obrońcy, przyjął piłkę i uderzył przy lewym słupku. Odległość znów była tak bliska, że polski bramkarz nie mógł nic zrobić. Na szczęście był to dla niego ostatni raz, kiedy tego dnia został pokonany. W 89. miucie gola samobójczego strzelił jeszcze Tyrick Mitchell i ostatecznie Crystal Palace wygrało z West Hamem United 5:2. Mecz do zapomnienia. Fabiański jednak przeżywa ostatnio dobre chwile Z pewnością Łukasz Fabiański będzie chciał zapomnieć o tym meczu jak najszybciej, tym bardziej że w ostatnim czasie przeżywa dobre chwile. Na początku sezonu David Moyes ogłosił, że to Alphonse Areola będzie numerem jeden w Premier League, a Polakowi pozostaną puchary. Francuzowi zastępownie Polaka szło jednak nie najlepiej, ponieważ w 27 występach wpuścił aż 42 bramki. Ostatnio doznał jednak kontuzji i nasz bramkarz wskoczył do składu i od początku kwietnia gra regularnie. Po sezonie 39-latek nie może liczyć na odpoczynek, bowiem będzie pracował przy Euro 2024. TVP ogłosiła bramkarza West Hamu jednym ze swoich ekspertów w trakcie turnieju. Z pewnością będzie mógł powiedzieć całkiem sporo o kulisach mistrzostw i przekazać ciekawe uwagi, bowiem sam trzykrotnie (2006, 2016 i 2020) brał udział w mistrzostwach Starego Kontynentu.