Kalvin Phillips przychodził do Manchesteru City latem 2022 roku z Leeds United. Miał odświeżyć środek pola mistrzów Anglii i odciążyć, a być może porywalizować o miejsce w składzie na pozycji defensywnego pomocnika z Rodrim. Nic z tych dwóch rzeczy się jednak nie wydarzyło. W sezonie 2022/23 uzbierał łącznie 593 minuty w 21 spotkaniach. W trwającym póki co jest znacznie gorzej - ma ich 215 - zaledwie 7 proc. możliwych w Premier League i 8 proc. w Lidze Mistrzów. Wygląda na to, że będzie musiał sobie poszukać nowego klubu. Głos na temat jego sytuacji zabrał na piątkowej konferencji prasowej przed spotkaniem z Luton Town trener Pep Guardiola. - Nie wiem, co się wydarzy. Jest mi bardzo przykro z powodu mojej decyzji. Mówiłem to wiele razy. Nie zasługuje na to, co mu się przydarzyło, jest mi bardzo przykro - stwierdził, cytowany przez Eurosport.com. Guardiola chce pozostania Phillipsa, ale ma świadomość o możliwym transferze - Wizualizuję pewne rzeczy, wizualizuję zespół i mam trudności z jego dostrzeżeniem. Nie jestem z siebie zadowolony i bardzo mi go żal. Nie powiem mu tego, bo to jest biznes i muszę być profesjonalistą. Jeśli zachowywałby się źle wobec kolegów z zespołu, nie obchodziłoby mnie ta sytuacja. Miejmy nadzieję, że uda się ją odwrócić - zaznaczył, chwaląc pozytywny stosunek 28-latka do kolegów z drużyny. - Wiele razy mówiłem, że jeśli zostanie po styczniowym oknie transferowym, będę bardziej niż zadowolony, ponieważ trenuje naprawdę dobrze i jest cudownym facetem - zakończył.