Pierwsza połowa spotkania na Goodison Park nie zachwyciła. Bramkarze obu zespołów nie mieli praktycznie pracy, bo choć oddano siedem strzałów (cztery gospodarze, trzy "The Reds), to żaden z nich nie był celny. To był pierwszy taki przypadek w tym sezonie Premier League. W 49. minucie goście powinni strzelić gola. James Milner zagrał dalekie podanie w kierunku Roberta Firmino, ale Brazylijczykowi w sytuacji sam na sam nie udało się przelobować interweniującego Maartena Stekelenburga. Potem próbowali jeszcze dobijać Sadio Mane i Adam Lallana, ale też bez powodzenia. Po 64 minutach nastąpiła zmiana bramkarza w zespole Evertonu. Kontuzjowanego Stekelenburga zastąpił Joel Robles. Holender chwilę wcześniej doznał urazu w starciu ze swoim kolegą Leightonem Bainesem, który wybił piłkę sprzed nóg rozpędzonego Mane. Trzy minuty później Barkley wślizgiem z wyciągniętą nogą trafił w nogę Jordana Hendersona. Atak był bardzo agresywny, nic więc dziwnego, że doszło do zamieszania z udziałem piłkarzy obu drużyn. Sędzia Mike Dean był bardzo łaskawy i ukarał winowajcę tylko żółtą kartką, choć powinien wysłać do szatni. 10 minut przed końcem dobrym strzałem popisał się Firmino, ale Robles nie dał się zaskoczyć, prezentując efektowną paradę. Gdy wydawało się, że poniedziałkowy mecz zakończy się bezbramkowym remisem, "The Reds" strzelili gola w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Z 18 metrów uderzył rezerwowy Daniel Sturridge, Robles nie dosięgnął piłki, która odbiła się od słupka, a najszybciej przy niej znalazł się Mane, posyłając ją do siatki. Liverpool jest drugi w tabeli, traci sześć punktów do liderującej Chelsea. Z kolei Everton pozostał na dziewiątej pozycji. Everton - Liverpool FC 0-1 (0-0) Bramka - Mane (90.+4). Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Premier League