Erling Haaaland był jednym z bohaterów największej liczby plotek transferowych w ostatnich miesiącach. Już w czerwcu jednak oficjalnie potwierdzono, że przejdzie z Borussii Dortmund do Manchesteru City. Jan Age Fjortoft przekazał, że o napastnika walczyło także kilka innych klubów. Bayern chciał Haalanda. "Rozwój zawodnika jest najważniejszy" Ekspert norweskiego Viaplay udzielił wywiadu "SportBildowi", w którym podkreślił, że snajpera bardzo chciał kupić Bayern. - Monachijczycy niezwykle mocno się o niego starali, ale mieli jeszcze wtedy Roberta Lewandowskiego. Erling nie stałby się biedny w Bayernie, ale rozwój jest dla niego ważniejszy niż sława czy pieniądze. Jest bardziej przyziemny niż ludzie myślą - powiedział. - Real miał Karima Benzemę, a Paris Saint-Germain Kyliana Mbappe. W City miejsce było wolne. To okazało się ważniejszym czynnikiem niż pojemność stadionu czy historia klubu. Erling chciał wyjechać do innego kraju, a dla "The Citizens" grał w przeszłości jego ojciec - dodał Fjortoft. Wydaje się, że wybór Haalanda to "strzał w dziesiątkę". Po pierwszych 14 meczach strzelił dla "Obywateli" aż 20 goli, notując także trzy asysty. Czas pokaże, czy w przyszłości będzie chciał zagrać ponownie w Bundeslidze. Czytaj także: "Lewandowski nigdy nie dostanie Złotej Piłki". Padł konkretny powód