Po tym jak Matt Ritchie już w pierwszej minucie dał prowadzenie gospodarzom, potem do siatki trafiali już tylko przyjezdni z dużą pomocą Boruca. Polski bramkarz najpierw sfaulował w polu karnym Harry'ego Kane'a, a "jedenastkę" wykorzystał sam poszkodowany, następnie przy golu na 1-3 wypuścił piłkę z rąk, co wykorzystał Erik Lamela, umieszczając ją w siatce, a na koniec wybił futbolówkę po uderzeniu głową Toby'ego Alderweirelda prosto pod nogi Kane'a, który tym samym skompletował hat-tricka. "Gole, które traciliśmy, całkowicie pozbawiły nas pewności siebie, a sposób, w jaki padały, na pewno nam nie pomógł" - przyznał Howe. "Druga połowa była trudna do oglądania, kiedy padła czwarta bramka (56. minuta), mecz się praktycznie skończył" - dodał. Mimo błędów popełnionych przez Boruca, szkoleniowiec Bournemouth nie traci wiary w swojego bramkarza. "On jest bardzo silny psychicznie, nie chowa głowy w piasek, kiedy pojawiają się bramkarskie błędy. Wie, jakie popełnił i na pewno nie będę miał kłopotu, żeby go odbudować" - mówił Howe. "Oczywiście, jako zespół musimy wyeliminować tę błędy i sprawić, by nasi bramkarze znowu byli w wysokiej formie, ponieważ są oni dla nas bardzo istotni. Bourc był wspaniały, odkąd przyszedł do nas, miał bardzo duży udział w naszym awansie. Błędy są wliczone w grę bramkarza, a my musimy się upewnić, że teraz zareaguje właściwie" - stwierdził menedżer Bournemouth. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-anglia-premier-league-regular-season,cid,619" target="_blank">Zobacz sytuację w Premier League</a>