W ostatnim czasie podopieczni Mikela Artety nie spisywali się za dobrze. W pięciu poprzednich spotkaniach wywalczyli zaledwie cztery punkty, a ponadto zostali wyeliminowani przez Liverpool w trzeciej rundzie Pucharu Anglii. Być w może w najlepszym momencie dla nich przyszła krótka przerwa związana z podzieleniem 21. kolejki na dwa tygodnie. "Kanonierzy" wyjechali do Dubaju, gdzie mieli pracować m.in. nad skutecznością, która była ich problemem. Arsenal bardzo szybko zabrał się do ofensywy i udowodnił, że nie zamierza gubić punktów na własnym stadionie. W pierwszej połowie podopieczni Mikela Artety uzyskali 64 procent posiadania piłki i oddali osiem strzałów (choć ich przeciwnicy też próbowali szczęścia dość często, bo sześciokrotnie). Najważniejsze jednak było to, że dwa uderzenia "Kanonierów" znalazły drogę do siatki. Wydawało się, że dubletem popisał się... środkowy obrońca Gabriel Magalhaes, ale jego drugie trafienie zostało w przerwie zaliczone przez Premier League jako samobójcze w wykonaniu golkipera gości Deana Hendersona. Jak można się spodziewać, Brazylijczyk dwukrotnie uderzał głową po dośrodkowaniach z rzutu rożnego. W 11. minucie wykorzystał wrzutkę Declana Rice'a, a w 37. Bukayo Saki. Premier League. Jakub Kiwior wszedł za bohatera Arsenalu Pierwszy kwadrans drugiej połowy zakończył się golem na 3-0. Palace miało korner, ale nie było w stanie zamienić go w sytuację bramkową. Zbyt głębokie i czytelne dośrodkowanie posłał Will Hughes. Gospodarze ruszyli z szybką kontrą. Bramkarz David Raya rozpoczął ją wyrzutem piłki ręką, kilkudziesięciometrowy rajd przeprowadził Gabriel Jesus, który podał następnie na lewą stronę do Leandro Trossarda. Belg zachował zimną krew i pokonał golkipera. W końcówce meczu serca kibiców gospodarzy zadrżały, ponieważ na murawę padł Gabriel Magalhaes. Brazylijczyk pokazywał sztabowi medycznemu, że jego kłopoty wynikają ze zderzenia z rywalem. Hiszpański trener nie zamierzał ryzykować i ściągnął go z boiska, na które w 81. minucie wszedł Jakub Kiwior. W tym samym momencie Jesusa zastąpił też Eddie Nketiah. Wynik spotkania podwyższył w czwartej minucie doliczonego czasu Gabriel Martinelli. "Kanonierzy" znowu wyszli z kontrą zapoczątkowaną przez Sakę, który podał do Nketiaha, a ten znalazł Brazylijczyka. Ten uderzył z kąta przy drugim słupku. Skończyło się jednak na 5-0. Minutę później bowiem Martinelli dostał podanie za plecy obrońców i strzałem również przy drugim słupku trafił do siatki. Zwycięstwo pozwoliło Arsenalowi wyprzedzić w tabeli Aston Villę Birmingham i przesunąć się na trzecie miejsce.