Cole Palmer rozpoczął to spotkanie w swoim stylu. Anglik przyzwyczaił już kibiców do strzelania goli praktycznie co kolejkę - tym razem również nie zawiódł. Już w 13. minucie Anglik ośmieszył swojego rodaka Jarrada Branthwaite'a i zagrał "na ścianę" z Nicolasem Jacksonem. Po otrzymaniu podania zwrotnego od Senegalczyka oddał doskonały strzał i pokonał nim Jordana Pickforda. Po 18 minutach gry Cole Palmer miał na koncie już dwa gole. Angielski gwiazdor, bo tak już należy go określać, doskonale przeczytał akcję i wyczuł, że interwencja Pickforda po strzale Jacksona może być niefortunna. Nabiegł więc na odbitą piłkę i głową z kilku metrów wpakował ją do siatki. Palmer znów zachwycił. Skompletował zarówno perfekcyjnego, jak i klasycznego hat-tricka Zaledwie 10 minut później bramkarz Evertonu "popisał się" koszmarnym błędem. W tej sytuacji zrobił najgorszą możliwą rzecz - będąc oddalony od swojej bramki, podał piłkę wprost pod nogi Cole'a Palmera. Lider Chelsea tylko spojrzał i wycelował, a następnie strzałem swoją słabszą prawą nogą skierował piłkę do siatki. Tym samym Anglik dokonał rzeczy wręcz niebywałej - skompletował zarówno perfekcyjnego, jak i klasycznego hat-tricka. Zdobył gola lewą nogą, głową, a następnie prawą nogą, a to wszystko w pierwszej połowie spotkania. Przed przerwą padł jeszcze jeden gol dla Cheslea FC. Marc Cucurella posłał dobre dośrodkowanie z lewej strony, a piłka w polu karnym została doskonale "zgaszona" przez Nicolasa Jacksona. Senegalczyk po znakomitym przyjęciu oddał celny strzał i do asysty dorzucił gola, ostatecznie dobijając podopiecznych Seana Dyche'a. Piłkarze Chelsea pokłócili się o rzut karny. Absurdalna sytuacja W 54. minucie Palmer miał jedną z najlepszych okazji do strzelenia gola, ale ją paradoksalnie koncertowo zmarnował. Chelsea jednak nadal tworzyła sobie kolejne sytuacje i polowała na piątą bramkę. Everton tego wieczoru na Stamford Bridge był całkowicie bezradny. W 63. minucie tego spotkania doszło do niesamowitych scen. Sędzia podyktował rzut karny dla Chelsea, a jej piłkarze - Cole Palmer, Noni Madueke i Nicolas Jackson - pokłócili się o to, który z nich ma wykonywać tę jedenastkę. Doszło do tego, że zawodnicy zaczęli się wręcz odpychać. Atmosfera w drużynie, mimo bardzo wysokiego prowadzenia, zrobiła się bardzo nieprzyjemna. Ostatecznie do piłki podszedł Cole Palmer, który zamienił "jedenastkę" na gola i zdobył swoją czwartą w tym meczu, a dwudziestą w całej lidze bramkę. Zrównał się tym samym z Erlingiem Haalandem na 1. miejscu klasyfikacji króla strzelców Premier League. W 90. minucie ostatniego gola w tym spotkaniu zdobył wychowanek "The Blues" Alfie Gilchrist. Młody zawodnik zdobył swoją pierwszą bramkę w Chelsea, więc eksplodował z radości i padł w ramiona swoich kibiców. Na 6:0 się skończyło. Tego wieczoru Chelsea zagrała prawdziwy koncert na Stamford Bridge i zdemolowała swojego rywala. Mimo to mały cień na to wspaniałe zwycięstwo rzuca awantura o rzut karny, która ewidentnie świadczy o tym, że wewnątrz zespołu prowadzonego przez Pochettino panuje ogromny chaos i nawet w tak banalnej kwestii nie ma jasnej i rozumianej przez wszystkich zawodników hierarchii.