Przedłuża się sprawa sprzedaży Chlesea. Po tym, jak Romana Abramowicza uznano za człowieka bliskiego Władimirowi Putinowi oraz jego reżimowi i wpisano go na listę sankcji, rozpoczęto poszukiwania nowego właściciela dla londyńskiego klubu. Początkowo oligarcha zapowiedział, że nie będzie stawiał dodatkowych żądań przy transakcji. Ale najwyraźniej zmienił zdanie. Najpierw miał przekazać oferentom, że oczekuje od nich zwiększenia swoich ofert o następne 500 milionów funtów. To oznacza, że chciałby dostać za Chelsea ponad 4 miliardy funtów. Na tym jednak nie koniec. Media obiegła wieść, wedle której Roman Abramowicz rozważa wystąpienie o zwrot od "The Blues" 1,6 miliarda funtów pożyczki, choć wcześniej obiecywał, że sumę umorzył. W Brytyjczykach aż się zagotowało. Nie zostawiają na oligarsze suchej nitki. Abramowicz niemal na dnie, nie płaci rachunków. Do akcji wkracza była żona Abramowicz jako "bezwzględny operator handlowy". Rozpisują się o prawdziwym obliczu miliardera Brytyjska prasa szeroko rozpisuje się o zamiarach Abramowicza. Dostaje mu się zwłaszcza od "Daily Mail". Oligarcha przedstawiony jest jako ten, który za wszelką cenę stara się pozostawać w cieniu, a PR-owców zatrudnia po to, by kreowali go na sympatycznego i łagodnego człowieka. W rzeczywistości jest "bezwzględnym operatorem handlowym". O co chodzi z "historią rodzinną Abramowicza"? Z nowego reportażu "L'Equipe" wynika, że miliarder z rosyjsko-izraelskim obywatelstwem ma ukraińskie korzenie. Jego babcia, Faina Grutman, była Ukrainką. Do Rosji trafiła na początku II wojny światowej. Uciekła tam razem z trzyletnią córką. Abramowicz powiązany jest też z... Litwą. Jego dziadek był bowiem Litwinem. Został zmuszony do opuszczenia swojego rodzinnego kraju przez Rosję, kiedy Józef Stalin "zsowietyzował" Litwę w 1940 roku. Zginął na wygnaniu, a ojciec Romana - który razem z rodzeństwem i matką musiał opuścić Taurogi w zachodniej Litwie - już nigdy więcej nie zobaczył swojego taty. "Wydaje się, że Abramowicz zostawił za sobą takie szczegóły. Zarobił pieniądze, mając zawsze 'inteligencję', aby być lojalnym wobec władzy w Rosji, jak twierdzi jeden ze współpracowników. 'Jest dobry w tym, że ma ze sobą ludzi i wygląda na pokornego' - mówi inny znajomy" - pisze "Daily Mail". Ratcliffe oferuje 4 miliardy za Chelsea, przy okazji ma pomóc Ukrainie Ujawniają, jak Roman Abramowicz dorobił się miliardowego majatku Dziennikarze "L'Equipe" piszą, że Roman Abramowicz swój biznes zaczynał od robienia tanich podróbek plastikowych zabawek dla dzieci z Zachodu. Poszło mu tak dobrze, że - jak pisze Krystyna Kurczab-Redlich w książce "Tajemnice Rosji Putina - "pod koniec 1989 roku jeździł już samochodem marki Żiguli, tu i ówdzie oklejonym skoczem". Miał wedrzeć się też do ścisłego, wewnętrznego kręgu wokół Borysa Jelcyna. Zaprzyjaźnił się z wpływową córką byłego prezydenta Rosji, Tatianą. Sporo skorzystał na znajomości z nią i z Walentinem Jumaszewem oraz Borysem Bieriezowskim. W latach 1991-1996 założył trzynaście firm i, jak wynika z akt FSB, praktycznie wszystkie okazały się przykrywkami utworzonymi w celu "przekazywania ogromnych sum z budżetu na potrzeby przedwyborczej kampanii prezydenta lub uzyskaniem przez jego rodzinę nieruchomości za granicą". Następnie Abramowicz miał zakolegować się z Putinem. Według Catherine Belton, autorki książki "Ludzie Putina", oligarcha wkradł się w łaski dyktatora... pochlebstwem i niejako przekupstwem. To za sprawą miliardera "w korytarzu rezydencji Putina pojawił się nagle rząd pięknych włoskich garniturów i butów". Zresztą, według Kurczab-Redlich to właśnie Abramowicz miał obiecał Putinowi, że sfinansuje część przygotowań do mundialu w 2018 roku. Mimo wszystko sam zainteresowany zaprzecza powiązaniom z prezydentem Federacji Rosyjskiej. Robi to tak usilnie, że coraz częściej pojawiają się wątpliwości związane ze szczerością jego zaangażowania w inne sprawy, m.in. w pokojowe rozmowy ukraińsko-rosyjskie. Już od jakiegoś czasu mówi się, że uczestniczył w nich tylko po to, by ugrać jak najwięcej dla siebie i ochronić swój majątek. Bolesne uderzenie w ludzi Putina. Kolega Abramowicza już się odgraża