Podopieczni Mikela Artety wpadli w pierwszy od dłuższego czasu kryzys formy. Do Birmingham, na starcie z ekipą prowadzoną przez byłego menadżera - Unaia Emery'ego, Arsenal przyjechał, chcąc przełamać passę trzech ligowych spotkań bez zwycięstwa. W tym czasie "Kanonierzy" sensacyjnie przegrali z Evertonem, zremisowali z Brentford, a w środę ulegli Manchesterowi City, tracąc prowadzenie w ligowej tabeli. Smak porażki z "Obywatelami" był doskonale znany także ich dzisiejszemu rywalowi, czyli Aston Villi. W ubiegły weekend "The Villans" również ulegli aktualnym mistrzom Anglii 1:3. Ostatnie ligowe zwycięstwo zespół Emery'ego odniósł niemal miesiąc temu, kiedy to 21 stycznia pokonał na wyjeździe Southampton 1:0. Znakomita pierwsza połowa. Asysta Matty'ego Casha Do pierwszej jedenastki gospodarzy po dłuższej przerwie powrócił obrońca reprezentacji Polski - Matty Cash i już chwilę po rozpoczęciu spotkania w świetnym stylu zaznaczył swoją obecność. W 5. minucie 25-latek na własnej połowie odebrał piłkę Oleksandrowi Zinchence i posłał doskonałe, górne podanie do Olliego Watkinsa, który strzałem po długim słupku pokonał Aarona Ramsdale'a. Arsenal musiał szybko ruszyć do odrabiania strat i udało mu się to już w 15. minucie za sprawą potężnego uderzenia Bukayo Saki. Piłka w obrębie pola karnego spadła pod nogi Anglika, który bez zastanowienia huknął na bramkę, nie dając najmniejszych szans zaskoczonemu Emiliano Martinezowi. Przez jakiś czas zespół Artety zdawał się kontrolować tempo, jednak to gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie. W 31. minucie po imponującej akcji, po ziemi z lewej strony dogrywał Alex Moreno, doskonałe przepuszczenie Emiliano Buendii zmyliło defensywę "The Gunners", a Philippe Coutinho umieścił piłkę w siatce. Co za końcówka! Arsenal górą na Villa Park Od początku drugiej połowy wicelider tabeli musiał ruszyć do ataku, miał jednak przy tym sporego pecha. W 55. minucie po dośrodkowaniu Bena White'a wysoko w powietrze wyszedł Eddie Nketiah, który zdołał oddać strzał głową, ale piłka odbiła się od poprzeczki. Co nie udało się wtedy, udało się chwilę później. Po sprytnie rozegranym rzucie rożnym w 60. minucie, Martin Odegaard zagrał do Zinchenki, a ten mocnym strzałem przy prawym słupku doprowadził do remisu, momentalnie zachęcając kolegów do walki o kolejne trafienia. W 76. minucie Odegaard nie wykorzystał doskonałej okazji, by po raz pierwszy w tym meczu dać swojemu zespołowi prowadzenie. Norweg był zupełnie niepilnowany w okolicach jedenastego metra, jednak po podaniu od Nketiaha oddał niecelny strzał obok słupka. Aston Villa w drugiej połowie rzadko dochodziła do głosu, ale kiedy to się udało, była o krok od tego, by po raz kolejny zaskoczyć swoich rywali. W 82. minucie Leon Bailey zaprezentował imponujące przyspieszenie, ale tym razem to po strzale zawodnika gospodarzy piłka odbiła się od poprzeczki. Bohaterem podopiecznych Artety okazał się nowy nabytek Jorginho. W doliczonym czasie gry, po potężnym strzale Włocha zza pola karnego piłka odbiła się od poprzeczki, a następnie od głowy Emiliano Martineza i wpadła do siatki. Na tym strzelanie się jednak nie skończyło, argentyński bramkarz ruszył do rzutu różnego ostatniej szansy, opuszczając własne pole karne. Ze stałego fragmentu nic nie wyszło, a szybką kontrę strzałem do pustej bramki wykończył Gabriel Martinelli. Arsenal po kapitalnym meczu pokonał Aston Villę 4:2 i przynajmniej na kilka godzin wrócił na pozycję lidera tabeli, czekając na ruch Manchesteru City, który o 16.00 mierzy się z Nottingham Forest.